Pan Maciek napisał(a):
Całe rodziny z dziećmi, starsze panie z nord-kijkami, dzieciaki swobodnie biegające w te i we wte, popisujące się jedne przed drugimi, ekipy nastolatków z nosami w smartach, wąsaci tatusiowie w dżinsach i bez plecaków. Wrzaski, piski, salwy śmiechu, kolejki, nawoływania, zdjęcia grupowe, stroje akuratne na spacer po Równi Krupowej. Tak jakby cały rozgardiasz z jakieś galerii handlowej wyciąć i wkleić na Granaty.
Zawsze tak było.
Patrząc w statystyki - dowód na to, jak bezpieczną rozrywką jest chodzenie po górach.
Pan Maciek napisał(a):
Sytuacje typu - koleś stanął na kamień, który się poruszył. Podniósł go, a kawał bryły to było i jeb w przepaść, wyzywając donośnie i kwieciście tenże kamień. Wokół ze 20 osób, wszyscy hahahahahahaha!
Zakładam, że zareagowałeś, bo jarmark jarmarkiem, ale nie odpala się sztucznych ogni na środku placu pełnego ludzi.
Ludzie po prostu niestety nie rozumieją, taka sytuacja, po prostu trzeba niestety edukować. Raz spokojnie, a jak delikwent się stawia to jak najbardziej wiązanka z użyciem wyrazu debil.
Pan Maciek napisał(a):
Myśmy tam mieli takie mało szkolonko na Czarnych Ścianach i kończąc tak gdzieś przed południem wpier.doliliśmy się owninięci linami w ten kociokwik. Ludzie łapali za liny (ooo lina! jaka fajna!). Po niektórych facjatach odczytałem, że te liny są dla nich a ja tam specjalnie przyszedłem, żeby im ją podać.
No bo niestety akurat jeśli o to chodzi to tak jest
Ludzie przychodzą na Orlą Perć zobaczyc taternika, a Ty nie wiesz jak się zachować
.
No rozumiem, szkolenie....
Generalnie, nie uważam żeby "noszenie liny na plecaku" było jakimś "taternickim obciachem", no ale jak już się ją nosi, to też trzeba się wykazać zrozumieniem zwłaszcza dla przeciętnego bywalca Orlej Perci.
Pan Maciek napisał(a):
I przyznam - nigdy nie miałem zdania co do zmiany szlaku w ferratę albo usunięcia żelastwa. Teraz mam, zdjąć to wszystko w cholerę i zostawić co najwyżej ringa w miejscu słynnej drabinki.
Każdy ma prawo do swojego.
To wprawdzie nie TEN, jakże kultowy, wątek, ale zdecydowanie "status quo" jest salomonowym rozwiązaniem.
Skończysz szkolenie, pojedziesz na Słowację i zapomnisz o jarmarku po skończeniu grani Czarnych Ścian.
BTW.
Nie mogę sie doczekać, prawdopodobnie w przyszłym tygodniu będę na OP, z córką, która będzie tam pierwszy raz w życiu.