Cześć!
To będzie krótka słowno-muzyczno-obrazkowa relacja z tygodniowego pobytu w Tatrach na kursach lawinowym i turystyki zimowej zrobionych w szkole Kilimanjaro w dniach 24 luty - 01 marzec bieżącego roku. Kursy odbywały się w Hali Gąsienicowej, a zakwaterowani byliśmy przez cały czas w Murowańcu. Wybrałem się na owe kursy z dwoma znajomymi (Marcin H., Czarek), aczkolwiek historia dotyczy również wielu innych, poznanych na miejscu ludzi, których w tym miejscu serdecznie pozdrawiam
(pozdrawiam też panów policjantów z Zakopianki, u których zarobiłem kolejne 6 punktów karnych
24 luty - dzień 0
Docieramy do Murowańca późnym wieczorem, kwaterujemy się w pokoju kursowym o numerze 11, po czym szukamy naszego instruktora z kursu lawinowego. Zamiast instruktora znaleźliśmy koleżankę Magdę, kolejną uczestniczkę kursu. Instruktor pojawił się po chwili, a okazał się nim Tomek Nodzyński, lawinolog pracujący w IMGW. Odbyliśmy krótką naradę obgadując plan akcji na następny dzień i poszliśmy spać
25 luty - dzień 1
Pierwszy dzień kursu został zatytułowany "ABC lawinowe". Dołaćzyli do nas kolejni uczestnicy: Romek, Łukasz i Marcin. Zaczęliśmy dwugodzinnym wykładem o sprzęcie lawinowym (detektory, sondy, łopaty), po czym poszliśmy ćwiczyć w teren. Zajęcia odbywały się w okolicy dolnej stacji kolejki narciarskiej Kasprowego Wierchu. W programie było szukanie, sondowanie i odkopywanie zakopanych w śniegu detektorów lawinowych przy użyciu pozostałych detektorów. Niewątpliwym plusem ćwiczenia była możliwość zapoznania się z obsługą wielu różnych detektorów, które obecnie są dostępne na rynku. W kursie towarzyszył nam Andrzej Grzechynka z Kilimanjaro oraz koleżanka z TPN.
Pełne skupienie przed walką
W drodze na miejsce ćwiczeń.
Widoczki.
Kolejne widoczki.
Rozkładamy sprzęt.
Próba łopaty
I zaczynamy zabawę w chowanego
(fot. Magda)
Dzień skończył się wykładem teoretycznym o lawinach. Oceniam go jako bardzo udany. Było kupę fajnej zabawy w śniegu, a zdobyta wiedza na pewno przyda się w przyszłości
26 luty - dzień 2
W drugim dniu kursu lawinowego uczyliśmy się robienia prób śniegowych pokazujących jak wygląda stok "od środka" i co najważniejsze, pokazujących czy jest on bezpieczny. Było dużo kopania przy nie najlepszej pogodzie, przez co dzień treningowy skończył się szybciej niż było to założone. Kopaliśmy pod Karbem i pod Zmarzłym Stawem.
Przy okazji znaku ostrzegawczego usłyszeliśmy krótki wykład o bezpiecznym poruszaniu się w górach (na przykładzie zimowego obejścia letniego szlaku prowadzącego nad Czarny staw Gąsienicowy).
Rozkładamy sprzęt.
I idziemy kawałek w stronę Karbu.
Krótka narada.
Mały pokaz.
I do boju
Kurs oceniam jako bardzo udany. Zdobyta wiedza i doświadczenie na pewno się przydadzą w przyszłości.
Wieczorem tego samego dnia zaczął się kurs turystyki zimowej. Dołączyło do nas wielu nowych uczestników, z których uformowały się cztery grupy sześcioosobowe. Wszyscy dostali od Waldka Niemca potrzebny sprzęt, po czym wszyscy udali się ze swoimi instruktorami do pokojów na mały wykład teoretyczno-praktyczny dotyczący sprzętu.
Po wykładzie, w pokoju 11, nastał integracyjny nastrój
27 luty - dzień 3
W tym dniu dwie grupy z pokoju 11 poszły ćwiczyć wspinaczkę w lodzie pod okiem instruktorów Piotra Dębskiego oraz "Bobasa". Kurs odbywał się na lodospadziku treningowym nad Zmarzłym Stawem.
Rozkładamy sprzęt.
Rzut oka na nasz cel...
I do dzieła. Idziemy zakładać stanowiska nad lodospadem
Czarek grożący czekanem...
Budowa stanowisk.
"Bobas" testujący solidność stanowiska
I w ścianę...
I zdjęcie grupowe na koniec
Dzień zakończył się wykładem Piotrka Dębskiego o sprzęcie zimowym.
28 luty - dzień 4
W tym dniu ruszyliśmy na wycieczkę na grań. Wszyscy nam mówili, że mamy pecha, bo wieje Halny i daleko nie zajdziemy... Kiedy zjawił się instruktor Kaziu Liszka, postawiliśmy sprawę jasno - idziemy najdalej jak się da i nie ma, że boli
. Poszliśmy w stronę Suchej Przełęczy z zamiarem przejścia grani od Kasprowego do Świnicy...
Początek wycieczki.
Widoczki.
Znowu widoczki.
Początek ataku na grań.
Walka trwa...
Już prawie "na"
I już na grani. Przywitał nas wiatr dochodzący w porywach do 120km na godzinę.
Tatry w czasie Halnego...
Trzeba uciekać z powrotem...
...Ale na krótko.
Bo uzbrojeni w liny ...
...Ponawiamy atak.
Wiatr nie daje za wygraną.
Na kolanach, ale z uśmiechem na ustach (którego nie widać
) - fot. Magda
Walka trwa. Nie poddajemy się.
(for. Magda)
Zdobywamy kolejne metry na grani...
...I podziwiamy piękne widoki.
Niestety nadchodzi taki moment...
...Że trzeba uznać wyższość wiatru na Beskidzie. (fot. Magda)
Ale... (fot. Magda)
...My tu jeszcze wrócimy!
Na pocieszenie pozostaje ładny widoczek
1. marzec - dzień 5
Ostatni dzień w górach. Tematem przewodnim jest bezpieczeństwo na lodowcu, wyciąganie poszkodowanego ze szczeliny oraz budowa stanowisk zjazdowych w śniegu. Kurs prowadzi Waldek Niemiec. Zaczynamy wykładem teoretyczno-praktycznym, po czym udajemy się do Kociołka koło Murowańca poćwiczyć w terenie.
Wpadłem do "szczeliny". Teraz trzeba się wydostać o własnych siłach. (fot. Magda)
Wyciągam kolegę... (fot. Magda)
...A teraz kolega wyciąga mnie
(fot. Magda)
A tu budujemy stanowisko z czekanów. (fot. Magda)
No i koniec. Trzeba wracać do domu.... Pomijając kwestie tego czego się nauczyłem na kursach, to muszę przyznać, że przeżyłem wspaniały tydzień w górach z bardzo fajnymi ludźmi. Aż żal było wyjeżdżać! Teraz pozostały już tylko wspomnienia, zdjęcia i filmiki... A właśnie, miało być też "muzycznie", więc załączam linki do filmików zrobionych na grani w czasie walki z wiatrem. Z góry przepraszam za marną jakość, ale ciężko było utrzymać aparat w dłoni
http://www.youtube.com/watch?v=sggoPmIEhGY
http://www.youtube.com/watch?v=ncjfhSy2klg
Wszystkie moje zdjęcia można zobaczyć tutaj:
http://picasaweb.google.com/shejnowicz/ ... directlink
Mam nadzieję, ż esię podobało.
pozdrawiam!
Seweryn