Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt mar 29, 2024 7:02 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 317 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 11  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: So paź 17, 2009 5:01 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Niełatwo mi wyznać, że oddałbym dziesięć rozmów z Einsteinem za pierwsze spotkanie z ładną statystką.
Co prawda, przy dziesiątym spotkaniu wzdychałbym za Einsteinem lub za tęgą książką.


Niniejszym, wspólnie z Lucy chciałybyśmy serdecznie zaprosić Was do jesienno-zimowych niecnych rozprawek o przeczytanych książkach dotyczących karpackich rejonów.

Biorąc pod uwagę pewne wielorakie zmienne temperamentalne i osobowościowe, tematyka na pewno będzie zróżnicowana.

Lucy opowie co ją urzekło późnymi wieczorami na werandzie, gdy wszystkie koty zasnęły, przystojni statyści poszli spać, a ona miała czas otworzyć zakurzone bieszczadzkie brewiarze. Liczymy tu na jej wiedzę o sztuce, kulturze i mrocznych tajemnicach półświatka.
Ja wspomnę o tym, co przeczytałam w szoferce mojego rozklekotanego Dżemsa jadąc w siną dal, bądź co mnie zdenerwowało na tyle, że wykopane moździerzówki lądowały w kieszeniach niedzielnych ubrań nieszczęsnych tfurców.

Nie wykluczamy zamiany ról.

Zapraszamy zatem - Lucy na swoją werandę, ja do mojej szoferki. Liczymy na wasz udział i zapraszamy do rozmowy.
Koty wskakują na kolana, silnik Studebakera koi skołatane nerwy, ciastka podano, wódka się chłodzi.
Mężom mówimy, że jesteśmy z kochankami, kochankom że z mężami, a same odpalamy fajkę i pyk pyk, niech snuje się opowieść...

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 17, 2009 6:02 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Niech snuje się opowieść. Kociaki zasnęły, ogień trzeszczy w kominku, snują się dźwięki skrzypiec Vanessy Mae, powoli przenosimy się w przeszłość.
Straszną przeszłość, w czasy "żołnierzy wyklętych".
Staraniem Wydawnictwa Ruthenus kilka miesięcy temu ukazała się wyjątkowo ciekawa książka Waldemara Basaka "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie Samodzielny Batalion Operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych Kryptonim "Zuch" 1944-1947". Pierwsze tak obszerna opracowanie dziejów legendarnych Żubrydowców działających na terenie powiatów: leskiego, sanockiego, krośnieńskiego, jasielskiego. Przez okres PRL kształtował się wypaczony obraz podziemia niepodległościowego. Antoni Żubryd postrzegany był przez pryzmat bardzo popularnej w owych czasach książki Gerharda "Łuny w Bieszczadach". Przedstawiano go w bardzo negatywnym świetle jako zapijaczonego, brutalnego bandytę walczącego z bohaterami pozytywnymi tj. milicjantami, komunistami, znienawidzonego przez miejscową ludność.
Z tą czarną legendą zmierzył się Waldemar Basak autor licznych publikacji dotyczących dziejów Podkarpacia. W swoim opracowaniu oparł się na materiałach źródłowych m.in zdeponowanych w Archiwum Sądu Okręgowego w Krośnie, Archiwum IPN w Rzeszowie, relacjach osób współpracujących z Zuchem. Powstała wyjątkowo ciekawa, wyważona publikacja, którą czyta się jednym tchem.
Może posłużę się fragmentem recenzji
" Praca jest znacznym wpisem do dziejów ziem południowo-wschodniej Rzeczpospolitej ( w obecnych granicach) dokonanym za sprawą wspomnianego batalionu NSZ oraz jego dowódcy Antoniego Żubryda. Praca Waldemara Basaka pokazuje horror tamtych czasów. Mordy, napady, inwigilacje, donosy, więzienia. Występuje też ale słabiej, w cieniu pierwszego ofiarność, lojalność, wierność. Po prostu to pierwsze dominuje w materiałach źródłowych. Praca jest potrzebna."
Prof. dr hab. Tadeusz Rawski
Opracowanie mnie zafascynowało, szczególnie rozdział "Sytuacja społeczno-polityczna na terenie województwa rzeszowskiego w latach 1944-1947, ze szczególnym uwzględnieniem powiatów: Brzozów, Krosno, Lesko, Przemyśl i Sanok". Rzadko spotyka się tak rzetelną i obiektywną publikację. Książka jest pracą doktorską Waldemara Basaka. Tak o niej pisał dr hab. Janusz Odziemkowski
"Recenzowana dysertacja daje najpełniejszy w dotychczasowej literaturze obraz organizacji, struktury i działalności Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ ZUCH. Jest też krokiem w kierunku pełniejszego poznania sylwetki Antoniego Żubryda, jednej z najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych postaci polskiego podziemia niepodległościowego po 1945 r. W tym sensie autor wypełnił postawione na wstępie zadania badawcze. wykazał się godną uznania dociekliwością w poszukiwaniu rozproszonego materiału archiwalnego i wprowadził do obiegu naukowego szereg dokumentów do tej pory przez historyków niewykorzystanych. Odtworzył wiele faktów z dziejów batalionu ZUCH. Jego argumentacja jest przekonująca, sposób wnioskowania znamionuje opanowanie warsztatu naukowego historyka".
Cytaty zaczerpnęłam z w/w opracowania.
Zapraszam do lektury.

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano So wrz 11, 2010 6:02 am przez lucyna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N paź 18, 2009 8:31 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Tytuł: "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie Samodzielny Batalion Operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych Kryptonim "Zuch 1944-1947"
Autor: Waldemar Basak
Wydanie: I
Stron: 232, 5 zestawień tabelarycznych, 13 ilustracji
ISBN: 978-83-7530-048-2
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2008
www.ruthenus.pl/main.php?podstr=sklep_o ... roduktu=43

Spis treści

Przedmowa
Wstęp

Rozdział I
Sytuacja społeczno-polityczna na terenie województwa rzeszowskiego w latach 1944-1947, ze szczególnym uwzględnieniem powiatów: Brzozów, Krosno, Lesko, Przemyśl i Sanok
& 1. Narzucenie "nowego porządku'
& 2. Stosunek komunistów do Kościoła rzymsko i grekokatolickiego
& 3. Przesiedlenia ludności ukraińskiej i walki z UPA

Rozdział II
Antoni Żubryd - twórca SBO NSZ kryptonim "ZUCH"
& 1. Dzieciństwo, młodość, okres wojny
& 2. Po "wyzwoleniu"

Rozdział III
Powstanie i formowanie się oddziału
& 1. Organizacja i struktura
& 2. Dowódcy kompanii i oficerowie funkcyjni Batalionu
& 3. Działalność SBO NSZ kryptonim "ZUCH" w opiniach społeczeństwa
a. Stosunek ludności Rzeszowszczyzny do działań A. Żubryda
b. Kościół katolicki wobec działalności oddziału

Rozdział IV
Działalność operacyjna
& 1. Akcje zbrojne
& 2. sabotaż, zajmowanie mienia i propaganda

Rozdział V
Likwidacja oddziału
& 1. Rozbicie oddziału
& 2. Śmierć Antoniego Żubryda

Zakończenie
Streszczenie i spis treści w języku rosyjskim
Wykaz tabel
Wykaz ilustracji
Wykaz skrótów
Źródła i opracowania
Indeks osobowy
Indeks nazw geograficznych

Motto

[...] Kochani koledzy, piszę do Was tych kilka słów, może już ostatnich.
Ja wpadłem do więzienia, za co? Za kochaną Ojczyznę, za kochaną Polskę prawdziwą, demokratyczną i walczyłem za Nią, ale nie za żydowską i komunistyczną, tylko za demokratyczną. I pewnie tutaj zginę w tych murach ale przysięgi nie złamię i Wy koledzy nie traćcie ducha, a odzyskamy Polskę.
Kończę Wasz kolega "Czarny"
(Fragment grypsu przesłanego przez por. Mieczysława Kocyłowskiego z więzienia w Rzeszowie w 1946 roku).



Kilka zdań zaczerpniętych z I wydania książki dr. Basaka "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie"

"Podczas kampanii wrześniowej 1939 r. walczył w szeregach 40. pułku piechoty. 7 września trzy bataliony 40. pp. 5-tej Dywizji Piechoty przybyły do Warszawy, aby wziąć udział w obronie stolicy. Pułkiem dowodził ppłk. Józef Kalandyk, dowódcą 1-ego batalionu był Kazimierz Karol Albert, a plutonowy Antoni Żubryd - podoficerem broni. Batalion bronił mostów na Wiśle na odcinku Warszawa - Wschód. W czasie walk w połowie września 1939 r. plutonowy Żubryd awansowany został do stopnia sierżanta. Za męstwo okazane w obronie Warszawy odznaczono go Krzyżem Walecznych. Po upadku stolicy dostał się do niewoli niemieckiej i umieszczony został w obozie przejściowym w Częstochowie. Zbiegł z niego w listopadzie 1939 r. i pieszo powrócił do Sanoka. Zamieszkał przy ul.Jagiellońskiej u stryja Wiktora Żubryda trudniącego się szewstwem. Wraz z nim uciekła grupa oficerów WP. Ukrywali się oni w starych zabudowaniach gospodarczych przy ul. Matejki i na przedmieściu Kiczury. Pomocy udzielała im kuzynka Antoniego, Maria Wołoszyn (córka Jakuba). Po upływie dwóch tygodni Żubryd zorganizował przerzut tych oficerów za granicę. W okresie tym współpracował z ZWZ w Sanoku".

"Zimą 1939/1940 r. utrzymywał się z przemytu przechodząc granicę niemiecko-sowiecką. W styczniu 1940 r. w czasie przekraczania rzeki San w okolicach Leska został zatrzymany przez radziecki patrol graniczny i przekazany do dyspozycji NKWD. Po przesłuchaniu i szczegółowym sprawdzeniu NKWD zwerbowało go do współpracy. Pod pseudonimem "Orłowski" skierowany został na teren Sanoka. Jego zadaniem było zorganizowanie siatki wywiadowczej oraz zbieranie danych o charakterze wojskowym * i prowadzenie rozpoznania budowanych przez Niemców umocnień nad Sanem"
* tu Autor powołuje się na charakterystykę k.8 znajdującą się w AIPN. Ta charakterystyka jednak została sporządzona przez UB.
"Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Ruthenus str. 66

"Pod koniec 1943 r. powrócił do Sanoka. Do "wyzwolenia" ukrywał się w okolicznych wsiach (głównie w Zagórzu). W tym czasie utrzymywał kontakty z lokalnymi placówkami AK i prowadził szkolenia wojskowe oraz instruktaż z zakresu wyszkolenia bojowego żołnierzy tej organizacji* Swoim postępowaniem Żubryd zdobył zaufanie miejscowych działaczy i dowódców AK-owskich, którzy w okresie późniejszym stanowili bazę rekrutacyjną oraz zaopatrzeniową dla jego oddziału"
* Autor znowu powołuje się na ową charakterystykę
str 67.

" Zimą 1945 r. Żubryd z żoną pojechał do Bytomia, a "Czarny" i "Wąsacz" udali się do Zakopanego na spotkanie z zastępcą Józefa Kurasia ps. "Ogień' - dowódcą oddziału partyzanckiego działającego na Podhalu. Z powodu wielkich zasp śnieżnych nie dotarli oni do Zakopanego i postanowili pojechać do Bytomia. Tam przebywali z Żubrydami pod ochroną ppor. Kazimierza Wróbla, pracownika UB w Bytomiu. Był to pochodzący z Dąbrówki znajomy Żubryda z okresu przedwojennego. W tym czasie nastąpiła dekonspiracja Wróbla, który w związku z tym postanowił uciekać za granicę. Zorganizował przerzut z Zabrza i zaproponował udział w nim Żubrydowcom. "Zuch" dał wszystkim zgodę na wyjazd, sam jednak postanowił pozostać w Polsce argumentując, że "[...] walczyć trzeba w kraju, bo nie sztuka walczyć za Ojczyznę za granicą"[...]". W konsekwencji została cała czwórka, a Kazimierzowi Wróblowi udało się uciec".
"Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Waldemar Basak Ruthenus str. 74


"Niniejsze opracowanie koryguje wiele narosłych mitów i przekłamań dotyczących dowódcy Batalionu. Głównym z zarzutów stawianych Antoniemu Żubrydowi to zabójstwa Żydów i ludności cywilnej. Nie zapominajmy, że propaganda komunistyczna tego okresu nagminnie pomawiała żołnierzy podziemia o antysemityzm i bandytyzm. W świetle ujawnionych w ostatnich latach dokumentów w jednoznaczny sposób można stwierdzić, że Żydzi ginęli z rąk żołnierzy podziemia niepodległościowego nie z powodu swojej narodowości, tylko za działalność agenturalną. Odnosi się to również do ludności cywilnej. W przytłaczającej większości przypadków ludzie ci współpracowali z UB, bądź innymi organami aparatu represji, byli aktywistami reżimowych partii politycznych lub innych organizacji i instytucji tworzonych przez komunistów".



_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn paź 04, 2010 5:09 pm przez lucyna, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 3:57 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Lecę, pędzę, nóżki gubię, żeby nie było że wątek zakładam, a potem cisza w eterze i męcz się sama, Lucy.

Wczoraj późnym popołudniem nasz Dżems osiągnął śniegi Podhala, po czym zebrawszy wszystkich zainteresowanych, wspiął się mozolnie na jedno z bardziej strategicznych wzgórz Zakopanego, gdzie przesympatyczna Pani Redaktor uraczyła nas kawą i dała możliwość wypowiedzenia się przez ponad godzinę na wiele interesujących tematów. Kto z Was słuchał wczoraj radia Aleks, ten usłyszał, kto nie, ten być może usłyszy, jak tylko dostanę materiał z audycji.
Rozmowa tyczyła się Żołnierzy Wyklętych (osobiście wolę używać przymiotnika Niezłomni, jednakże propaganda PRL-u zagnieździła nam w umysłach określenie to tak silnie, że zmieniać tego nie będę, żeby każdy z zainteresowanych wiedział o co chodzi). Było więc i o "Ogniu" i o Żubrydzie; o działaniach które zmierzają do odsłonięcia białych plam naszej historii związanych z II Konspiracją, i o atakach, z którymi owe działania się spotykają. W zasadzie te białe plamy to treść wymazana gumką. Pojęcia rozmazane, treści zakłamane, przełożenia nie te. Posłuchacie sobie całej audycji, jeśli wyrazicie takie życzenie.

Było też wiele o najnowszej płycie zespołu De Press, który całą płytę poświęcił temu tematowi. Jest to bardzo świeże wydawnictwo, ale myślę że spotka się z dobrym przyjęciem.

Obrazek

Cóż więcej powiedzieć? Na pewno to, że aby w tym momencie przywrócić zdroworozsądkowy odbiór działalności tych żołnierzy, to należałoby kilka, jeśli nie kilkanaście lat gloryfikować ich działalność i każdy ruch wystawiać na piedestał. Nie dostrzegać błędów, nie liczyć się z trudem ówczesnego życia i psychicznym obciążeniem walki z okupantem, gdy wydaje się, że wszystko zostało już przegrane. Wtedy, być może, za jakiś czas, przestano by wierzyć w publikacje, gdzie figurowali jako "bandyci", "zaplute karły reakcji", etc. Może wówczas, za lat naście, udałoby się wyciągnąć z tego jakąś wypadkową.
Nikt przy zdrowych zmysłach jednak nie będzie tego robił. Nie o gloryfikacje chodzi przecież. Chodzi o pamięć o tych wszystkich, którzy w okresie 44-63 stawiali opór zbrojny próbie sowietyzacji Polski i do końca walczyli byśmy nie stali się pionkami Związku Radzieckiego. Rozchodzi po prostu o Prawdę historyczną, o pokazanie jak było, na podstawie wiarygodnych źródeł, a takim źródłem jest według mnie książka prof. Basaka, którą zaprezentowała Lucyna na górze. Każdy taki materiał to walka z latami przekłamań, bzdur i oszczerstw.

Dlatego mam tą książkę w mojej szoferce.

Polecam płytkę i daję linka do próbki.

http://w235.wrzuta.pl/audio/9Y1bHjjQ16K ... rebelianci

Utwór promuje najnowszą płytę Muzeum Powstania Warszawskiego - "Myśmy rebelianci. Piosenki Żołnierzy Wyklętych", prezentującą piosenki oddziałów partyzanckich działających w latach 1944-1953.
Premiera płyty 8 października 2009.


Myśmy rebelianci (autor nieznany)

Rzuciliśmy swe własne domy,
rzuciliśmy najbliższych nam,
nie po to by pisano tomy,
lub aby zdobyć serca dam.
Myśmy rebelianci,
polscy partyzanci.
Poszliśmy w las,
bo nadszedł czas, bo nadszedł czas.
Nie chcemy sierpów ani młotów
i obrzydł nam germański wróg,
na pomstę mamy dziś ochotę
za Polskę spłacić krwawy dług.
Refren: Myśmy rebelianci ...
Idziemy dziś na polskie szosy,
idziemy na zasadzek moc,
bo chcemy zmienić wojny losy,
więc idziem w dzień i idziem w noc.
Refren: Myśmy rebelianci ...

Piosenka „Myśmy rebelianci ...” znana była przed laty jako hymn „Ragnerowców”. Z końcem zimy 1943 r. w rejonie Bielicy i Niecieczy (pow. Lida, woj. nowogródzkie; obecnie - Białoruś) wyruszył w pole zawiązek pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego AK nad Niemnem. Komendę nad nim objął ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”. Po roku działalności oddział ten przemianowany został na IV batalion 77 pułku piechoty AK, liczący blisko tysiąc żołnierzy, wśród których około 30% to miejscowi prawosławni. Tak masowy napływ ochotników do oddziału wynikał z jednej strony z obywatelskiego podejścia „Ragnera” do ludności i żołnierzy - bez różnic na wyznanie czy narodowość, a z drugiej strony - spowodowany był okolicznością, iż jego batalion walczył nie tylko z Niemcami, ale bronił też mieszkańców nadniemeńskich wiosek przed wrogą partyzantką sowiecką. Na Nowogródczyźnie i Wileńszczyźnie trzeba było bowiem walczyć z obydwoma wrogami Rzeczypospolitej - z siłami III Rzeszy Hitlera i Rosji Sowieckiej Stalina. „Ragnerowcy” rozbijali posterunki żandarmerii i policji, atakowali samochody z policyjnymi siłami okupanta, toczyli boje z obławami niemieckimi. Ale też szli „na zasadzek moc” przeciwko „partyzanckim” oddziałom bolszewickim, grabiącym i terroryzującym miejscową ludność.
„Ragner” należał do tych dowódców AK, którzy nie złożyli broni przed Sowietami w lipcu 1944 r. Był najwybitniejszym organizatorem oporu przeciw sowieckim okupantom w centralnej części woj. nowogródzkiego. Dowodzone przez niego oddziały wchodzące w skład zgrupowania „Południe” wykonały setki akcji przeciw NKWD i sowieckiej administracji. W liście z września 1944 r. skierowanym do władz sowieckich w Lidzie „Ragner” informował, że w odwet za zbrodnie popełnione przez komunistów na ludności Nowogródczyzny będzie likwidował przedstawicieli aparatu okupacyjnego. Od kul „Ragnerowców” ginęli więc funkcjonariusze i agenci NKWD, pracownicy sowieckiej administracji organizujący łapanki Polaków do Armii Czerwonej i denuncjatorzy.
Komendant „Ragner” był najbardziej znienawidzonym i poszukiwanym przez Sowietów dowódcą polskiego podziemia na Nowogródczyźnie. Mówili o nim: „czort w oczkach” (diabeł w okularach). Poległ wraz z kilkoma żołnierzami 3 XII 1944 r., okrążony pod Niecieczą z 30-osobowym oddziałem osłonowym przez 1.400 funkcjonariuszy NKWD wspartych artylerią i bronią pancerną. Do dziś nie ma grobu, ciała partyzantów zabitych pod Niecieczą zostały zabrane przez NKWD i zakopane w nieznanym miejscu. Ostatnie grupy wywodzące się ze zgrupowania „Ragnera” broniły polską społeczność kresową przed bezprawiem sowieckiego okupanta do 1949 r.

(zaczerpnięte z książeczki dołączonej do płyty).

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 4:51 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 10, 2007 8:21 pm
Posty: 4325
Lokalizacja: Kraków
magda napisał(a):
Żołnierzy Wyklętych (osobiście wolę używać przymiotnika Niezłomni, jednakże propaganda PRL-u zagnieździła nam w umysłach określenie to tak silnie, że zmieniać tego nie będę, żeby każdy z zainteresowanych wiedział o co chodzi)

Już zmieniasz zainfekowane propagandą umysły, więc bez bez zgniłych kompromisów. Jak powiedział ktoś mądry(zapomniałem, kto): naprawę państwa trzeba zacząć od naprawy pojęć.
Podobnie jest z tzw. nazistami, a są to, przepraszam za wyrażenie, narodowi socjaliści.

_________________
Te linki okazują mowę nienawiści lub dyskryminację wobec chronionej grupy osób z powodu rasy, wieku lub innych naturalnych cech.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_(organizacja)
https://pl.wikipedia.org/wiki/A_quo_primum


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 6:29 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Cytuj:
Już zmieniasz zainfekowane propagandą umysły, więc bez bez zgniłych kompromisów. Jak powiedział ktoś mądry(zapomniałem, kto): naprawę państwa trzeba zacząć od naprawy pojęć.
Podobnie jest z tzw. nazistami, a są to, przepraszam za wyrażenie, narodowi socjaliści.

Wbrew pozorom masz bardzo wiele racji. Co by nie było, nomenklatura kształtuje świadomość. A jeśli kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą, to i my musimy powtarzać nasze prawdy po tysiąckroć, korzystając z ogromu mrówczej pracy jaki wykonują historycy, tacy jak Basak (że nawiążę do pozycji wspomnianej przez Lucy). Wtedy jest szansa, że wypadkowa wyciągana przez odbiorców zbliży się milimetr bliżej rzeczywistości. Nie chcę żeby to brzmiało szumnie i pretensjonalnie, ale jeśli ktoś po przeczytaniu naszych głupich postów, albo odsłuchaniu skocznej rockowej piosenki zacznie gmerać i szukać głębiej, to zawsze będzie to in plus. O niektórych rzeczach należy gadać do znudzenia... w imię zasad.
A ja? Ja jestem tylko małym pospolitym gmeraczem. A tym głębiej gmeram im mocniej odczuwam jakiś dysonans.

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 7:11 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Chyba każdy z nas musi dojrzeć do własnego odkrywania prawdy. Nie wiem czy jestem już na tym etapie aby dać wciągnąć się w tamten świat. Na razie szukam informacji ale dla mnie sprawa żołnierzy wyklętych jest tylko ogniwem w dziejach Bieszczadów.
Po raz pierwszy na ten temat rozmawiałam z Leszkiem Żubrydem, Kolegą przewodnikiem (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa). To on polecił mi wspomnienia por. Mieczysława Kocyłowskiego "Czarnego" "Byłem zastępcą Żubryda" wydane w 1999 r. Sięgnęłam do książki, która była pierwszą próba odmitologizowania postaci Antoniego Żubryda i jego oddziału i przeżyłam szok. Nie znałam dziejów własnego regionu. Ta krótka historia Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ otworzyła mi oczy na inną powojenną rzeczywistość. Do tej pory byłam faszerowana tendencyjnymi publikacjami opartymi na materiałach stworzonych przez aparat bezpieczeństwa. Najbardziej wstrząsnęły mną informacje o publicznie wykonywanych wyrokach śmierci na partyzantach: Władysławie Skrawcu, Władysławie Kudliku na sanockim rynku dokonanych 24 maja 1946 r. Kilka dni później w ten sam sposób stracono przez powieszenie ciężko rannego chor. Henryka Książąka.
Mieczysław Kocyłowski całym swoim życiem świadczył o jednym: największą wartością jest Ojczyzna. Mimo aresztowania przez UB, bardzo brutalnych wielomiesięcznych przesłuchań, kilku lat więzienia, późniejszych prześladowaniach przez UB i SB, niemożliwości znalezienia godziwej pracy do swojej śmierci zachował ideały, które zaprowadziły go najpierw do oddziału "Błyska", a potem Żubryda.
Jest kilka prób zrozumienia tego co działo się tu po II wojnie św.
Polecam stronę
www.region.halicz.pl/person/zubryd1.htm

Tytuł: "Byłem zastępcą Żubryda..."
Autor: por. Mieczysław Kocyłowski "Czarny"
Wstęp i opracowanie: Andrzej Romaniak
Wydanie: I
Stron: 131
ISBN: 83-907352-8-8
Muzeum Historyczne w Sanoku
Sanok 1999

"Byłem zastępcą Żubryda..." por. Mieczysława Kocyłowskiego "Czanego" to zanotowana i opracowana przez naszego historyka regionalistę (być może i naszego Kolegę z Forum, na pewno czyta wątki o Żubrydzie) Andrzeja Romaniaka opowieść. Nie jest ona podzielona na rozdziały, trudno mi więc wybrać jakiś interesujący, a zarazem reprezentatywny dla całości fragment. Posłużyłam się starą i wypróbowaną metodą, kocia łapka w zabawie otworzyła książkę na stronie 119.Jest to fragment wspomnień dotyczący pobytu w areszcie śledczym w Rzeszowie. Autor buntuje się, chce dowiedzieć się co dzieje się z Jego Rodziną, poddawany jest torturom.
" Chwilę później byłem rozebrany do naga i wtrącony do pomieszczenia, które już opisałem. Przed zamknięciem drzwi, polano mnie zimną wodą włączono wentylator i powiedziano:
- Te zabieg rozwiązuje najtwardszym języki i doprowadza do równowagi umysłu.
W "gabinecie" przestałem do rana następnego dnia. Prawdę mówiąc to w tych piwnicach trudno było rozpoznać kiedy był dzień, a kiedy noc, bo okiem nie było, ale dzień rozpoznawaliśmy po tym, że był większy ruch na zewnątrz.
Po wypuszczeniu mnie z "gabinetu zabiegowego", kazano mi się ubrać i zaprowadzono do celi, ale już nie do tej w której siedziałem dotychczas, ale w drugi koniec korytarza. W korytarzu tym spotkałem swego Ojca, którego przeprowadzano z piętra do piwnicy. O jakiejkolwiek rozmowie nie było mowy, tyle, że kiwnęliśmy sobie głowami.
W celi do której mnie wprowadzono, zastałem Jasia Gomułkę, który siedział sam *. Tak, tak, bratanka "Wiesława", tego komunisty. Podczas rozmowy z nim, dowiedziałem się, że dostał tzw. "czapę" (karę śmierci) za mokrą robotę na sowieckich żołnierzach, którzy z bronią w ręku rabowali Polaków.
Po upływie kilku godzin, ponownie wezwano mnie na przesłuchanie. W drzwiach przywitał mnie wczorajszy śledczy:
- No jak czujemy się po zabiegu? Poprawiło się?
- Samopoczucie bez zmian, ale widziałem z odległości metra mojego ojca.
- Poważnie?
- Bez cienia wątpliwości i wobec tego proszę obywatela porucznika, aby powiedział mi za co aresztowaliście moją rodzinę i co się stało z moją siostrą?
- Wasza rodzina nie została aresztowana, a zatrzymana w charakterze zakładników. jeśli wasz brat, odda się dobrowolnie w ręce, to rodzina zostanie zwolniona.
- A co do waszej siostry, to nie zastaliśmy jej w domu, ani też w szkole.
_ Jak widzę to obraliście dobrą taktykę, nic nie różniącą się od hitlerowskiej. Po mojej ucieczce z Mińska na Białorusi w 1943 r., sanoccy gestapowcy, przyjechali do mego domu i grozili mojej Matuli, że spalą dom jeśli nie wyjdę z ukrycia. Matula zaczęła płakać i prosić aby nie palili domu. Pokazał im też ostatni list pisany przeze mnie z Mińska. Jeden z "gestapowców" umiejący mówić po polsku, po przeczytaniu listu powiedział, że nie spalą domu, ale zamian za to Matula musi im dać znać, jak tylko zjawię się w domu. Ja w tym czasie siedziałem w odległości kilkudziesięciu metrów od domu. Proszę sobie porównać ich metody i wasze. Oni nie doczekali się na donos od mojej Mamy , a wy nie doczekacie się, aby mój brat dobrowolnie oddał się w wasze ręce, chyba, że go złapiecie.
- Jeśli nie zgłosi się, to oni dalej będą siedzieć - powiedział "ubowiec".
Na tym rozmowę zakończyliśmy, a rozpoczęło się przesłuchanie, ale już bez bicia.
(Tu chciałem dodać, ze razem z moją rodziną siedziała również teściowa Żubryda - Pani Praczyńska z synem Żubrydów - czteroletnim Januszkiem).
Przez dłuższy okres byłem doprowadzany na przesłuchania z których często nie sporządzano protokołów. Czasami odnosiłem wrażenie, że niektórzy z "ubowców" chcą widzieć jak faktycznie wyglądam. Stworzono wokół mnie mit niebezpiecznego wroga komunizmu (faktycznie nim byłem). Innym razem wydawało mi się, że jestem nienormalnym człowiekiem i "ubowcy" oglądają mnie z ogromną ciekawością, a rozmowa ze mną sprawia im ogromną satysfakcję, że mają mnie u siebie bezbronnego i mogą ze mnie drwić. Niektórzy z nich straszyli mnie karą śmierci (czego spodziewałem się), a inni dla odmiany pocieszali mnie, że może nie będzie tak źle. Jeszcze inni znęcali się nade mną, jeden z nich Bizoń, oficjalnie mówił mi, że z przyjemnością założy mi pętlę na szyję i poderwie stołek, na którym będę stał. Ja natomiast bez przerwy myślałem o tym jakby się stad wydostać. prosząc Pana Boga i Matkę Boską o pomoc w zrealizowaniu moich marzeń".
* "Jan Gomułka - ur. 12.08.1922 r. aresztowany 11.03.1946 r. za "posiadanie broni i przynależność do bandy NSZ wyrokiem WSR w Rzeszowie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 11.07.1946 r. na zamku w Rzeszowie."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano N wrz 12, 2010 3:49 pm przez lucyna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 8:54 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 10, 2007 8:21 pm
Posty: 4325
Lokalizacja: Kraków
Nie byłbym sobą, gdybym nie wykorzystał okazji, aby zaistnieć.
Gorąco polecam właśnie w tym wątku, książkę Władysława i Ewy Siemaszko ,,Ludobójstwo na ludności polskiej Wołynia 1939-1945". Stron 1450. Nie jest tania, ale za prawdę trzeba sobie samemu zapłacić, propaganda jest za darmo np. w TV WSI 24 czy w ,,Wyborczej"
Sorki za OT.

_________________
Te linki okazują mowę nienawiści lub dyskryminację wobec chronionej grupy osób z powodu rasy, wieku lub innych naturalnych cech.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBagiew_(organizacja)
https://pl.wikipedia.org/wiki/A_quo_primum


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 19, 2009 9:02 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Są książki, które się smakuje. Zafascynowani czytelnicy nie raz sięgną po nie raz chcąc nacieszyć się ich pięknem. Wczoraj właśnie otrzymałam taką perełkę. Jest po prostu piękna, stworzona przez zespół artystów. Od kilku lat wiedziałam, że moi Znajomi przygotowują album, przeglądałam fenomenalne zdjęcia, powiem jeszcze więcej. Od dwóch lat promuję na swoich materiałach reklamowych ów album ale mimo to nie spodziewałam się, że stworzą coś tak fascynującego, doprowadzonego swoje dzieło do perfekcji. Ta książka po prostu pięści oczy.
Zachwycam się albumem "Bieszczady z nieba Piękniejsze od gór są tylko góry" Huberta Adamczyka i Marcina Rogera Pojałowskiego wydanym niedawno przez krośnieńskie wydawnictwo Ruthenus. Jest on wydrukowany na znakomitym kredowym papierze, zdjęcia są podfoliowane, otoczone, czarnymi, aksamitnymi w dotyku ramkami. Został stworzony przez pasjonatów zafascynowanych naszym regionem. Zdjęcia robiono przez trzy lata, prezentują one nasze górki we wszystkich porach roku. Album opracował i okładkę zaprojektował Ariusz Nawrocki (od razu można poznać jego prace, są zawsze po prostu piękne i wysmakowane). Książkę opracował Rafał Barski i Andrzej Potocki. Ten ostatni jest także autorem wstępu. Ów tekst mnie zafascynował. Jeszcze nikt tak dobrze nie oddał fascynacji Bieszczadami.
Spis treści
Wstęp
Połoniny
Solina
Dolinami rzek
Cerkwie
Opis geologiczny wybranych zdjęć
Z pasji dla pasji Kilka słów od autorów zdjęć
Wrota Bieszczadów

Tytuł: "Bieszczady z nieba Piękniejsze od gór są tylko góry"
Autor: Hubert Adamczyk, Marcin Roger Pojałowski
Wydanie: I
Stron: 174
ISBN: 978-83-7530-066-6
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2009


Zawodowo najbardziej spodobał mi się nowatorski rozdział "Opis geologiczny wybranych zdjęć", który wyszedł spod pióra prof Grzegorza Haczewskiego. Warto zapoznać się z owym wydawnictwem. Album jest stosunkowo tani, cena sugerowana to 85 zł. U Jaśka Joniaka na solińskiej zaporze można go nabyć za 70 zł. O ile jeszcze tam jest, dość łatwo znajduje nabywców. Gdybyście chcieli nasycić oczy pięknem Bieszczadów i tych zdjęć to zapraszam też www.studio-roger.pl www.hubi.net.pl Są to strony autorów zdjęć.
Roger Pojałowski tworzy także w założeniach jakże fajny wortal www.wrota-bieszczadow.pl
Warto tam zaglądać, z tego co orientuję się to będzie rozbudowany i niedługo także pojawią się zdjęcia archiwalne.

Mam ambiwalentny stosunek do twórczości Andrzeja Potockiego, z jednej strony autor fajnych książek poświęconych Żydom na Podkarpaciu, a z drugiej twórca i piewca zakapioryzmu. Muszę przyznać, że jego wstęp do albumu znakomicie oddaje zachwyt, który wzbudzają Bieszczady i ten album.
"Bieszczady widziane z nieba są dziełem wręcz doskonałym. Tego widoku nie da się opisać słowami, dlatego nie wspomniano o nich w Księdze Rodzaju w Starym Testamencie. Od kiedy ludzie wzbili się w przestworza, mogą podziwiać tę krasotę ziemskiej natury. Góry są szczególnym darem Boga. Nie mają początku ani końca. Bez nich horyzont toczyłby się beznamiętnie wokół czaszy nieboskłonu, a tak, postrzępiony szczytami to wznosi się, to znowu niestrudzenie zbiega w doliny, jakby chciał się zapętlić w nieskończoność czasu.

Bieszczady wyzwalają w człowieku niemal równie silne emocje jak najpiękniejsze dziewczyny. Kochamy je od pierwszego wejrzenia. Na pozór łagodne prowadzą nas swoimi szlakami bliżej nieba, ale nie po to, by go dosięgnąć, lecz nasycić spojrzenie soczystością połonin. Jakże często szelestem traw przechadza się po nich wiatr, ciągnąc za sobą pierzaste obłoki. Gdy nastaje słota, chmury dudnią jak tabun spłoszonych koni pędzących kamienistą granią. Kiedy umilknie ulewa, lasy czadzą mglistym oparem unoszącym się w niebo. Powiadają z dawien dawna, że to niedźwiedzie warzą piwo"


Nadal jestem pod wrażeniem zdjęć z albumu "Bieszczady z nieba" więc "poedukuję" Was cytując fragment rozdziału "Opis geologiczny wybranych zdjęć" prof Grzegorza Haczewskiego

"Przełom Prowczy pomiędzy pasmami Połonin Wetlińskiej i Caryńskiej. Na zboczach doliny widać pochylone ku północy wychodnie warstw krośnieńskich z tworzącymi wyraźne grzędy pakietami piaskowców otryckich. Prowcza wypływa z Obniżenia Środkowobieszczadzkiego położonegp pomiędzy Pasmem Granicznym (w głębi), a Pasmem Połonin (na bliższym planie). Obniżenie powstało wzdłuż wychodni strefy przeddukielskiej - wąskiej strefy tektonicznej złożonej głównie z silnie sfałdowanych łupków mało odpornych na erozję. Pasmo Graniczne zbudowane jest ze skał należących już do innej jednostki tektonicznej - płaszczowiny dukielskie, której skały zostały wepchnięte od południa na skały strefy przeddukielskiej. Linia nasunięcia jest czytelna w krajobrazie u podstawy stromych stoków Pasma Granicznego"

Jest to podpis do zdjęcia ze str. 44-45

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn wrz 06, 2010 5:19 am przez lucyna, łącznie edytowano 5 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 20, 2009 6:09 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
IPN wydaje ciekawą serię "Studia i materiały", która jest poświęcona także naszemu regionowi. Tom 12 "Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945 O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacii przez OUN i UPA" opracowana przez Romualda Niedzielko przedstawia rejestr "aktów pomocy humanitarnej, jakiej ze strony niektórych Ukraińców doznała polska ludność Kresów Wschodnich poddana eksterminacji przez ukraińskich nacjonalistów w latach czterdziestych XX wieku". To fragment wstępu. W czasie badań okazało się jak niewiele wiemy o kresowych zbrodniach, osobach pomordowanych i o tych, którzy narażając własne usiłowali ratować inne ludzkie życie.
Spis treści
Wstęp
1. Województwo wołyńskie
2. Województwo poleskie
3. Województwo tarnopolskie
4. Województwo lwowskie
5. Województwo stanisławowskie
6. Województwo rzeszowskie
7. Województwo lubelskie
Aneks: Polacy - z pomocą Ukraińcom
Wykaz skrótów
Bibliografia
Indeks osób


[/b]Tytuł: "Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945 O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA"
Opracowanie: Romuald Niedzielko
Wydanie: I
Stron: 222
ISBN: 978-83-60464-61-8
Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej
Warszawa 2007[b]

Rozdział "Województwo Rzeszowskie" str. 188

"Powiat Leski

Baligród, gmina Baligród - wieś licząca ok. 1700 mieszkańców, zamieszkana w większości przez Żydów, a także Polaków i Ukraińców.
6 sierpnia 1944 r. oddział UPA urządził obławę na Polaków wychodzących z kościoła oraz tych, którzy schowali się w domach. Rozstrzelano ponad 40 osób. Ksiądz Józef Miezin ocalał dzięki temu, że wstawił się za nim miejscowy ksiądz grekokatolicki, Ukrainiec Oleńko. Adwokat Stanisław Śmietana ocalał dzięki pomocy miejscowych Ukraińców, którzy ukryli go u siebie.
Źródło: ks. W. Piętowski "Stosunki polko-ukraińskie...", str. 222

Krzywe, gmina Zatwarnica - wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 980 mieszkańców.
W 1943 r. Ukraińcy Grzegorz I Anna Miśko oraz ich teściowa za ukrywanie Polaków zostali zamordowani przez UPA.
Źródło:H. Komański, M. Seredyński, "Powiat Lesko, cz.3 "Na rubieży" 1998, nr 29, str. 22; J. Pawłusiewicz "Na dnie jeziora", Warszawa 1981, s. 306

Ropienka, gmina Ropienka - wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 1100 mieszkańców.
Rodzina Ukraińca Jarosława Andrucha z Ropienki w 1944 r. przechowywała Polaka Mieczysława Kolora.
Źródło: Relacja Jarosława Andrrucha, [w.] 1947. "Propamiatna knyha ..." str. 429

Tworylne, gmina Lutowiska - wieś zamieszkana w zdecydowanej większości przez Ukraińców, w której żyły 2 rodziny polskie, licząca ponad 900 mieszkańców.
18 stycznia 1945 r. banderowcy zamordowali Marię Kucharz z dwojgiem dzieci. Wcześniej ukrywali się oni u rodziny ukraińskiej Gałuszków. "Za ukrywanie Lachów" również Gałuszkowie (4 osoby) stracili życie.
Źródło: H. Komański, M. Serdeyński, "Powiat Lesko, cz.3, "Na rubieży" 1998, nr.29, s.33

Wołkowyja, gmina Wołkowyja - wieś z przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 560 mieszkańców.
W 1943 r. sekretarz gminy Wołkowyji, Władymir, podczas jednego ze zebrań sołtysów, polecił zorganizowanie w każdej wsi odpowiedniej bojówki, gotowej w każdej chwili do "wyrżnięcia Polaków co do nogi". Sołtys wsi Bukowiec potępił ten apel.
Źródło: ks. W. Piętowski "Stosunki polsko-ukraińskie...", str. 234

Zawóz, gmina Wołkowyja - wieś z przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 600 mieszkańców.
W 1945 r. Ukrainiec polecił swojej żonie Polce, by opuściła dom i skryła się w lesie. Następnego dnia wróciła i natknęła się w domu na zwłoki syna. Służył on w UPA o otrzymał on rozkaz zamordowania matki. Prawdopodobnie zabił go ojciec. Po pewnym czasie ojca znaleziono powieszonego, z kartką na piersi " Za zdradę Ukrainy".
Źródło: Relacja Antoniego Matuszewskiego [w.] Z. Ziembolewski "W morzu nienawiści. O takich, którzy nie przestali być ludźmi" Krosno 2001, str. 103-107"

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pt wrz 24, 2010 12:12 pm przez lucyna, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz paź 22, 2009 11:01 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Chciałam ponownie przedstawić Wam nie dawno wydaną książkę o której już rozmawialiśmy w wątku bieszczadzkim. Jest to zbiór szkiców jednego z najbardziej kontrowersyjnych historyków, często posądzanego o pro ukraińskość Grzegorza Motyki "W kręgu "Łun w Bieszczadach Szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad ". Kim jest autor? Na pewno jednym z najlepszych polskich historyków zajmujących się trudnymi, do dnia dzisiejszego bolesnymi zagadnieniami związanymi z "wojną domową", która rozegrała się na naszych, kresowych terenach w latach 1942-1947. Jedynym w miarę obiektywnym, niezaangażowanym emocjonalnie w konflikt, takim który w "Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie w Polsce 1942-1947", "Panach i rezunach", "Działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii" stara się dotrzeć do jądra konfliktu. "W kręgu "Łun w Bieszczadach" wpisuje się w tę konwencję. Autor bowiem usiłuje rozwiązać kilka zagadek, rozwiać parę mitów dotyczących naszego regionu. Szczególnie jest to widoczne w trzech szkicach: " Łuny w Bieszczadach Jana Gerharda, a prawda historyczna", "Obraz Ukraińca w literaturze polskiej", "Tajemnica śmierci generała Waltera". Jeden z rozdziałów poświęcony jest postaci o której już dyskutowaliśmy w tym wątku czyli Żubrydowi "Antoni Żubryd - bieszczadzki ogień". Nie jestem historykiem ale mam pewne wątpliwości jeżeli chodzi o przedstawienie przebiegu tragedii, która rozegrała się w Serednim. Autor w szkicu "Ślady pazurów. Działalność Ukraińskiej Ukraińskiej Armii i jej likwidacja w Bieszczadach" pisze: " W Serednim Małym pod Otrytem zamordowano kilka polskich rodzin, m.in.: Radwańskich, Cichońskich, Skowrońskich i Jastrzębskich. W sumie zamordowano około 30 osób". Niewątpliwie powołuje sie na pamiętniki pułkownika Pawłusiewicza "Na dnie jeziora". Karolina Smoleńska wraz z Mężem starali się na własną rękę wyjaśnić okoliczności tego dramatu. Według słów osób pamiętających to zdarzenie miało zostać zamordowanych 8 osób i 8 osób spoczywa na cmentarzu. Bardzo ciekawy jest rozdział dedektywistyczny "Kryptonim "Bieszczady". Zabójstwo Jana Gerharda". Oprócz tego możemy czegoś dowiedzieć się o historii współczesnej w szkicach "Zamiast wstępu:Od Wołynia do akcji Wisła" i "Zamiast zakończenia: Czy akcja "Wisła" była konieczna? Przymusowe wysiedlenia, a likwidacja OUN i UPA".
Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla przewodników beskidzkich. Mini kompendium wiedzy o niektórych bieszczadzkich mitach.
Polecam też artykuł Grzegorza Motyki poświęcony innemu mitowi: ukraińskiej partyzantce nazywanej czasami ukraińską AK.
www.wprost.pl/ar/14101/Ukrainska-Armia-Krajowa/

Tytuł: "W kręgu "Łun w Bieszczadach". Szkice z najnowszej historii Bieszczad"
Autor: Grzegorz Motyka
Wydanie: I
Stron: 188
ISBN: 978-83-7399-340-2
Wydawnictwo:Oficyna Wydawnicza "Rytm"
Warszawa 2009
www.rytm-wydawnictwo.pl


Spis treści
Zamiast wstępu: Od Wołynia do akcji "Wisła"
"Łuny w Bieszczadach" Jana Gerharda a prawda historyczna
Obraz Ukraińca w literaturze Polski Ludowej
Ślady pazurów. Działalność Ukraińskiej Powstańczej Armii i jej likwidacja w Bieszczadach
Antoni Żubryd - bieszczadzki "Ogień"
Tajemnica śmierci generała "Waltera"
Kryptonim "Bieszczady". Zabójstwo Jana Gerharda
Zamiast zakończenia: Czy akcja "Wisła" była konieczna? Przymusowe wysiedlenia a likwidacja OUN i UPA
Indeks nazwisk i pseudonimów

Na forach górskich kilkakrotnie rozmawialiśmy o Żubrydzie. Jaj zwykle chciałabym przedstawić mały fragment książki. Wybrałam kilkanaście zdań kończących artykuł " Antoni Żubryd - bieszczadzki "Ogień" str. 120-121 poświęconych Żubrydowcom i "czarnej legendzie" Majora.
"[...] Jakkolwiek było, śmierć Żubryda oznaczała kres działalności oddziału. Większość partyzantów zrezygnowała z prowadzenia dalszej walki, część ujawniła się, korzystając z amnestii ogłoszonej w 1947 r. Niektórzy, np. Franciszek Mandzelewski i por. Tadeusz Puchacz, wyjechali na Ziemie Odzyskane. Funkcjonariusze bezpieczeństwa prowadzili jednak dalej śledztwo. W 1950 r. przeprowadzili serię aresztowań byłych członków placówki w Mrzygłodzie, aresztowano m.in. wówczas Franciszka Mandzelewskiego i Bronisława Bodziaka (obu skazano na karę śmierci, zamienioną następnie na wieloletnie więzienie. Jeszcze w 1964 r. został aresztowany na Ziemiach Odzyskanych por. Tadeusz Lipski vel Puchacz i skazany na 10 lat więzienia. "Na wszelki wypadek" SB inwigilowało byłych "Żubrydowców" aż do lat osiemdziesiątych.
Z akt IPN wynika, iż funkcjonariuszom UB udało się zabić 23 i aresztować 115 partyzantów Żubryda. Schwytano również 38 współpracowników zgrupowania. Z możliwości ujawnienia się skorzystały 174 osoby związane z oddziałem. W wyniku akcji partyzantów śmierć miało ponieść: 17 funkcjonariuszy UB, 7 milicjantów, 11 żołnierzy WP, pięciu czerwonoarmistów, pięciu aktywistów PPR i PPS, cztery osoby podejrzane o współpracę z UB, sołtys, wreszcie osiemnastu cywilów "z tego połowa narodowości ukraińskiej". Inne dane podał gen. Pożoga, według którego "oddział Żubryda liczył 265 ludzi i na swoim koncie zapisał 57 zabójstw, 29 postrzeleń, 40 rozbrojeń, 85 napadów rabunkowych i 55 zamachów".
28 czerwca 1994 r. sąd w Rzeszowie uznał, że Żubryd działał na rzecz niepodległej Polski. Do dziś jednak wiele osób sprzeciwia się jego pełnej rehabilitacji. Niejedna z akcji oddziału faktycznie budzi wątpliwości moralne i wymaga pełnego wyjaśnienia (szczególnie zabójstwo), ale podobne emocje wywołuje próba oceny działalności innych dowódców antykomunistycznej partyzantki na Lubelszczyźnie, Białostocczyźnie czy Podhalu. Nie jest też z pewnością czymś zdrożnym, iż Żubryd był synem szkolnego woźnego, ani to, że jego zgrupowanie było raczej "konspiracją podoficerów" niż - jak to było w wypadku AK - przedwojennych oficerów.
Być może niechęć do Żubryda wywołuje jego praca w sanockim UB. Zdaniem niektórych nawet ucieczka do podziemia była ubecką prowokacją, mającą na celu rozpracowanie środowisk niepodległościowych. Jednak Żubryd nie był jedynym "żołnierzem wyklętym", który przeszedł podobną drogę. Dobrym przykładem jest tu działający na Podhalu Józef Kuraś "Ogień', którego biografia i akcje zbrojne budzą podobne kontrowersje. Mimo to jest traktowany jako symbol walki o wolność mieszkańców Podhala. Oddział Żybryda był najaktywniejszym polskim zgrupowaniem antykomunistycznej partyzantki w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim. Z kolei poparcie udzielane mu przez miejscową ludność dobitnie pokazuje, po czyjej stronie stały wówczas sympatie bieszczadzkich Polaków."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano So wrz 25, 2010 7:57 am przez lucyna, łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 24, 2009 7:11 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Ostatnio opowiadałam Wam o ciekawej sesji naukowej, która odbyła się w ośrodku Caritas w Myczkowcach. To było już trzecie spotkanie poświęcone pograniczu kulturowo-religijnemu polsko-ukraińsko-słowackiemu i ekumenizmowi. Miałam mieszane uczucie słuchając chaotycznych moim zdaniem wykładów. Jeden z moich Kolegów, który uczestniczył we wszystkich trzech spotkaniach powiedział, że miał podobne zastrzeżenia ale zostały one pogrzebane, gdy sięgnął "Oikoumene Carphatia Pismo Centrum Kultury Ekumeniczne w Myczkowcach". Mam nadzieję, że ze mną stanie się podobnie. Jestem bowiem po lekturze dwóch numerów. Czekam na trzeci.
Moich zdaniem pierwszy jest interesujący, drugi zaś powinien stać się lekturą obowiązkową przewodników i wszystkich miłośników Bieszczadów.
Pierwszy numer rocznika wydany w 2008 roku zawiera materiały z I sesji. Numer otwiera Wprowadzenie pióra ks. dyrektora OWR Caritas Bogdana Janika i "Słowo ks Biskupa Edwarda Białogłowskiego wygłoszone w dniu 16 października 2007 r z okazji poświęcenia pomnika Sługi Bożego Papieża Jana Pawła II i otwarcia Centrum Kultury Ekumeniczne w Ośrodku Caritas w Myczkowcach". Ks. Stanisław Nabywaniec z UR wygłosił niezmiernie interesujący wykład "Kościół na pograniczu polsko- słowacko-ukraińskim-spojrzenie w przeszłość" opisując historię organizmów państwowych i jednostek kościelnych na przełomie ponad tysiąca sięgając aż do misji cyrylo-metodiańskiej. Równie ciekawy okazał się wykład ks. Józefa Kozy z KUL poświęcony dialogowi katolicko-prawosławnemu "Kościoły siostrzane Kilka refleksji na tle dotychczasowego dialogu katolicko-prawosławnego". Ks Janusz Mierzwa z UKSW zajął się "Zróżnicowaniem etnograficznym południowo-wschodniej Polski". Wykład moim zdaniem bardzo pouczający, gdyż Autor przedstawił zagadnie wszechstronnie, rozpatrując je także w kontekście Europy.


Zajrzyjcie proszę tu
www.myczkowce.org.pl/index.php?option=c ... &Itemid=68



Spis treści
- Wprowadzenie
- Słowo Ks. Biskupa Edwarda Białogłowskiego wygłoszone w dniu 16 października 2007 r z okazji poświęcenia pomnika Sługi Bożego Jana Pawła II i otwarcia Centrum Kultury Ekumenicznej w Ośrodku Caritas w Myczkowcach
- Kościół na pograniczu polsko-słowacko-ukraiński - spojrzenie w przeszłość (ks. Stanisław Nabywaniec)
- Kościoły siostrzane. Kilka refleksji na tle dotychczasowego dialogu katolicko-prawosławnego (ks. Stanisław Józef Koza)
- Zróżnicowanie etnograficzne południowo-wschodniej Polski (ks. Janusz Mierzwa)
- Wybrane opinie o CKE


Tytuł: "Oikoumene Carpathia Pismo Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach"
R 1 (2008) NR 1
Redakcja: ks. mgr Bogdan Janik
Stron: 64
ISBN: 978-83-61312-27-7
Wydawnictwo: Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny w Myczkowcach
Myczkowce 2008

Cena 6 zł

Artykuł ks. Janusza Mierzwy z UKSW Warszawa
składa się z kilku części:
- Z perspektywy kontynentu
- Z perspektywy regionu
- Z perspektywy pogranicza
- Grupy etnograficzne
- Jedność w różnorodności
- Ludność pogranicza polsko-ruskiego
- Mieszkańcy Bieszczadów i Beskidu Niskiego
* Bojkowie na Podkarpaciu
* Łemkowie na Podkarpaciu
* Budownictwo mieszkalne
* Cerkiewne budownictwo sakralne na Podkarpaciu
* Układ ikonostasu w cerkwi grekokatolickiej
* Karpackie ikony
*Pogórzanie
* Dolinianie
* Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach
* Odpust w Łopience wg Zygmunta Kaczkowskiego w "Mężu Szalonym"


"Zróżnicowanie etnograficzne południowo-wschodniej Polski" Ks. Janusz Mierzwa str. 39-41

"[...]
Z perspektywy regionu
Jan Paweł II mówiąc o integracji europejskiej w sferze kulturowej podkreśla, iż "ów jednoczący ruch <<musi uwzględnić, na każdym etapie mentalność i istniejące realnie możliwości. Europa skalda się z narodów o wspaniałej przeszłości, z kultur z których każda ma swoją oryginalność i wartość. Trzeba będzie zawsze czuwać nad ich zachowaniem, unikając zacierania różnic, które prowadziłyby do ich zubożenia>>".

Z perspektywy pogranicza
Wyróżniając odrębności narodowe, etniczne i etnograficzne można posłużyć się zarówno kryteriami obiektywnymi tj. historycznej trwałości więzi grupowej oraz pochodzenia narodowego, jak i subiektywnymi, tzn. analizując świadomość tożsamości członków danej grupy. Biorąc pod uwagę te 2 kryteria można wyróżnić trzy kategorie grup mniejszościowych:
1. Do pierwszej kategorii należy zaliczyć te grupy, które swój mniejszościowy status wywodzą z faktu przynależności do historycznej wspólnoty narodowej, posiadającej własne państwo lecz znajdujące się w granicach innego państwa. Ze względu na genezę pochodzenia tych grup można wyróżnić w tej kategorii 2 rodzaje takich społeczności:
a) Zbiorowości terytorialne, odrębne językowo i - w większości - wyznaniowo. Występują one najczęściej w pasie przygranicznym;
b) Zbiorowości o imigracyjnym rodowodzie, pozbawione poczucia związku z własną społecznością. Na ternie Polski są to głównie mniejszości: żydowska, grecko-macedońska, ormiańska, rosyjska i wietnamska.

Grupy etnograficzne

2. Do drugiej kategorii grup mniejszościowych należy zaliczyć zbiorowości etniczne o autochtonicznym i autotelicznym charakterze, które nie osiągnęły statusu narodu. Są to grupy kulturowo odmienne, posiadającą długą, historyczną genezę. Również w tej kategorii ujawniają się 2 typy zbiorowości:
a) Zbiorowości terytorialne, z wyraźnie wyodrębnioną symboliczną sferą identyfikacyjną z "ojczyzną prywatną", czy z regionem - nakładającą się na szerszą tożsamość ideologiczną z narodem - państwem. Do tej grupy można zaliczyć w Polsce: Kaszubów, Łemków, Mazurów, Warmiaków;
b) Zbiorowości imigracyjne (napływowe) - charakteryzujące się silną więzią ideologiczną lecz nie tworzące odrębnych narodów lub nie wchodzące w ich skład. Są to grupy o dużym stopniu integracji językowej i religijnej, wpisane w proces asymilacyjny z polskim społeczeństwem narodowym i obywatelskim. w Polsce do tych grup można zaliczyć : Romów, karaimów, Tatarów i starowierców.

3. Trzecią kategorię stanowią grupy etniczne i etnograficzne o rodowodzie napływowo-migracyjnym, które przybyły na terytorium danego kraju w różnym czaso-okresie. Wśród nich można wyróżnić:
a) Grupy społeczne w sensie socjologicznym i historycznym - obecnie co najmniej od 3 pokoleń i charakteryzujące się kompletnością instytucjolną, więzią ideologiczną i wspólnotą interesów. w Polsce ten rodzaj mniejszości reprezentują grupy: żydowska, romska, ormiańska, karaimska i starowierców.;
b) Zbiorowości imigracyjne o stosunkowo niedawnym rodowodzie i krótkiej historii grupowej. W Polsce są to społeczności, których przedstawiciele byli już wcześniej tu obecni lecz posiadali status cudzoziemców, obcokrajowców czy czasowych rezydentów. do tej mniejszości można zaliczyć Rosjan i społeczność greko-macedońską. "

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Śr lis 03, 2010 9:20 am przez lucyna, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 24, 2009 7:15 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Przerwałam na chwilę pracę w ruchu ciągłym i jest szansa, że coś tu skrobnę ;)

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 26, 2009 8:40 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Drugi numer "Oikoumene Carpathia" ISSN 1689-4707 to pokłosie sesji naukowej "Łemkowie dawniej i dziś", która odbyła się 16 października 2008 r. w Myczkowcach. Zawiera kilka moim zdaniem wyjątkowo ciekawych referatów. Rocznik otwiera "Wstęp" autorstwa ks. dyr Bogdana Janika. Mnie bardzo zainteresował referat prof. dr hab Jerzego Czajkowskiego (moim zdaniem Autor jest przede wszystkim mistrzem słowa pisanego :lol: . z całym szacunkiem dla Pana Profesora Jego wykłady bywają chaotyczne) "Uwagi do etnogenezy Łemkowszczyzny". Profesor Czajkowski na wstępnie nakreśla klimaty Łemkowyny, potem zajmuje się historycznością nazwy wołoch (bardzo interesująca część). Bardzo wiele mówi o zasiedlaniu Beskidu Niskiego i przyległej części Słowacji (dołączono mapę poglądową), a na koniec charakteryzuje poszczególne części Łemkowyny: zachodnią znajdującą się pomiędzy doliną Popradu, a Ropicą Ruską i Konieczną, środkową od Pstrążnego przez Wołowiec, Radocynę do Trzciany i Zyndranowej, wschodnią od dorzecza Wisłoka po dorzecze Osławy. Dużo do życzenia przedstawia referat spisany z nagrania i nieautoryzowany Olgi Glosikovej dyr Muzeum Kultury Rusińskiej na Słowacji. Pozostawia bardzo duży niedosyt. Temat jest bardzo interesujący ale niestety moim zdaniem bardzo płytko potraktowany i dla osób takich jak ja, nieobeznanych z tematyką, niezbyt zrozumiały. Ks prof. dr Roman Dubec przedstawił odtwarzanie się na terenie Beskidu Niskiego prawosławia "Kościół prawosławny na łemkowszczyźnie w latach 1926-1939" - lektura obowiązkowa dla przewodników. Równie ciekawy jest referat ks. dr Mirona Michaliszyna "Administratura Apostolska Łemkowszczyzny" i ks dr hab. Stanisława Nabywańca "Duchowieństwo grekokatolickie łemkowskie i ukraińskie Eparchii Przemyskiej i Administratorze Apostolskiej".
Roczniki można nabyć za 6 zł w Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach.

Warto tu zajrzeć, gdyż jest tu jedna z największych atrakcji turystycznych naszego regionu - zbiór około 200 makiet drewnianych świątyń z Podkarpacia, województwa preszowskiego na Słowacji i z ukraińskiej Bojkowszczyzny (pojawiły się niedawno).Wiosną powstał ogród biblijny. Księdzu Dyrektorowi można tylko podziękować i za owe wydawnictwa, i za to co robi dla naszej ziemi. Można także podziwiać jego zdjęcia bieszczadzkiej przyrody w budynku recepcyjnym ośrodka.
www.twojebieszczady.pl/warto/cke.php

Spis treści
- Wstęp
- Uwagi do etnogenezy Łemkoszczyzny (prof. dr. hab. Jerzy Czajkowski)
- Sytuacja Łemków - Rusinów na terenie Słowacji (Olga Glosikova)
- Kościół prawosławny na Łemkowszczyźnie w latach 1926-1939 ( ks. prof.dr. Roman Dubec)
- Administracja Apostolska łemkowszczyzny (ks. dr. Mirosław Miron Michaliszyn)
- Duchowieństwo grekokatolickie łemkowskie i ukraińskie Eparchii Przemyskiej i Administraturze Apostolskiej (ks. dr hab. Stanisław Nabywaniec)

Tytuł: " Oikoumene Carpathia Pismo Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach"
R 2 (2009) Nr 2
Redakcja: ks. mgr Bogdan Janik
Stron: 72
ISSN
Wydawca: Ośrodek Wypoczynkowo-Rehabilitacyjny w Myczkowcach
Myczkowce 2009

Chciałabym przedstawić fragment artykułu ks. dr hab. Stanisława Nabywańca "- Duchowieństwo grekokatolickie łemkowskie i ukraińskie Eparchii Przemyskiej i Administraturze Apostolskiej" str.61

" W chwili utworzenia Administracji Apostolskiej Łemkowszczyzny liczyła ona 130 księży, w tym: 66 proboszczowie (parochów), 43 administratorów parafii, 11 wikariusz i 10 innych w grupach. Średnia wieku 43 lata. Księży, którzy nie przekroczyli 35 roku życia było 50.
Łemkowszczyzna była bogata w powołania do kapłaństwa. Wielu księży Łemków osiągnęło wysokie stanowiska w hierarchii Cerkwi grekokatolickiej: abp Józef Sembratowicz, grekokatolicki metropolita lwowski 1870-1882 - Krynica; kard. Sylwester Sembratowicz - Desznica; bp Tomasz Polański, władyka przemyski (1891-1896) - Bartne, bp Julian Pełesz, władyka stanisławowski i przemyski (1891-1896) - Muszynka, bp Jozefat Kocyłowski, władyka przemyski w latach 1917-1947 - Pakoszówka.
Istniały tu "dynastie kapelańskie" lub "dynastie księżych rodów", wykonujące w sposób bezapelacyjny rząd dusz w swych parafiach.
Księża łemkowscy kształtowali świadomość ludu i nie pozwolili ludowi zidentyfikować się z Ukraińcami. Naród ukraiński i separatyzm łemkowski rodzą się w tym samym czasie. Łemkowie czuli się kulturowo i narodowo związani z pobratymcami Rusnakami (Łemkami) na południowych stokach Karpat W Słowacji. Rozpoczęła się trwająca dziesiątki lat "wojna" o łemkowską duszę.
Przechodzenie Łemków na prawosławie przebiegało w napiętej atmosferze. Przenikaniu prawosławia nie przeciwstawili się w porę biskupi Lwowa i Przemyśla, którzy w chwili wybuchu "wojny religijnej" na Łemkowszczyźnie w 1926 r. nie podjęli dialogu z Łemkami składającymi protesty na grekokatolickich księży. agitatorów ukrainizmu. Duchowieństwo grekokatolickie problem nasilania się wpływów prawosławia i odstępstwa Łemków od unii kościelnej omawiało na zjazdach dekanalnych. Biskup Jozefat Kocyłowski przybył na Łemkowszczyznę w 1929 r. i apelował, "by wierni nie dali się uwieść żadnym płatnym agitatorom prawosławnym i wytrwali wiernie przy unii". Sprowadzony na Łemkowszczyznę ze Stanisławowa zakon misjonarski krestonoscow (studytów) w wyniku zbyt ostrej krytyki nie osiągnął zamierzonego celu. [...]"

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pt lis 05, 2010 11:54 am przez lucyna, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 26, 2009 5:07 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Przerwa w pracy i jedziem ;)

Lucyna wspomniała powyżej o książeczce Motyki "W kręgu "Łun w Bieszczadach". Czy autor jest kontrowersyjny? Za sam tytuł artykułu, który wkleiła Lucy, wielu spaliłoby go na stosie. Jakkolwiek nie posuwałabym się do stwierdzenia, że nie ma do swojej pracy emocjonalnego stosunku, to na pewno stara się być obiektywnym. Lekkie pióro, dobry styl, a przy tym dużo informacji, które w pigule przedstawiają ten bolesny i skomplikowany temat. Facet niewątpliwie ma odwagę; wielu już doktoryzowało się, publikując przy okazji stek bzdur, które to działanie potem latami miało reperkusje w naszych głowach. Chwała mu za to.
Przyznam, że mimowolnie mnie trzęsie (odruch bezwarunkowy zupełnie) na określenie "Ukraińska Armia Krajowa". Wielu po dziś dzień uznaje ich za bohaterów i żąda rehabilitacji. Za dużo mi się w głowie kłębi przeczytanych relacji dotyczących choćby Wołynia, żeby cytowane przez autora określenie nie wywarło na mnie żadnego wrażenia. Jego książki i artykuły budzą emocje i skłaniają do samodzielnego myślenia. Podoba mi się, że Motyka taki nacisk kładzie na walkę UPA z komunizmem, pozwalając nam spojrzeć na ten ruch bardziej kompleksowo, nie tylko opierając się na powierzchownych sloganach.
Cieszy mnie, że Motyka podchodzi do tematu w taki sposób, jaki możemy zaobserwować w tym małym kompedium. Co ciekawe i paradoksalne - nie określiłabym go mianem "kontrowersyjnego", a politycznie poprawnego (sic!).

Słowem - polecam i mam w schowku w szoferce. Myślę, że jest idealna dla osób, które dopiero stykają się z tą tematyką. Lekkość (proszę brać na mnie poprawkę w umieszczaniu natężenia lekkości na kontinuum) przekazu jest siłą tej książki.

Lucy wkleiła artykuł z Wprosta. To jednak nie jeden artykuł Motyki, który jest warty polecenia:

http://www.wprost.pl/ar/14101/Ukrainska-Armia-Krajowa/
http://www.wprost.pl/ar/8971/Slowianscy ... y-Hitlera/
http://www.wprost.pl/ar/45707/UPAdek-Wolynia/
http://www.wprost.pl/ar/82604/Pierwsza- ... swiatowej/

Co sądzisz o książce Pawłusiewicza, Droga Lucyno? ;)

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł: "Pustułka"
PostNapisane: Pn paź 26, 2009 7:17 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
W Bieszczadach, Beskidzie Niskim i Górach Sanocko-Turczańskich rozpoczął się "sezon na drapole". Ostatnio w naszym gadulcu coraz częściej mówi się o obserwacjach m.in. sokołów.
Polecam ciekawą monografię przyrodniczą wydaną przez Wydawnictwo Klubu Przyrodnika "Pustułka" Pawła Śliwy i Łukasza Rejta. Ten gatunek powinien być znany bardzo wielu z Was. Można go spotkać zarówno w górach i rozległych lasach jak i w mieście. Potrafi gniazdować w skrzynkach na balkonach. Monografia zawiera podsumowanie wiedzy o pustułkach. Jest napisana przystępnie. Zawiera bardzo dużo informacji-ciekawostek, które mogą zainteresować przeciętnego "podglądacza przyrody". Wzbogacona jest zdjęciami, tabelami i rysunkami, które przybliżają nam zagadnienia związane z opisem gatunku, biologią i ekologią, rozmieszczeniem, liczebnością, interakcjami z innymi gatunkami, pokarmem, sposobem polowania, śmiertelnością i migracją pustułek.
Autorzy publikacji polecają stronę Komitetu Ochrony Orłów
www.koo.free.ngo.pl
Kilka informacji o pustułkach możecie znaleźć na
www.ptaki.info/abc/ptak.php?id=66

Spis treści
Od autorów
Wstęp
1. Stanowisko systematyczne, gatunki pustułek
2. Nazewnictwo
3. Opis gatunku
3.1. Ubarwienie
3.1.1. Ptaki młode
3.1.2. Ptaki dorosłe
3.2. Rozmiary ciała
3.3. Przebieg pierzenia
3.3.1. Pierzenie częściowe (post-juvenalne)
3.3.2. Pierzenie całkowite
3.4. Głosy
4. Rozmieszczenie geograficzne i środowisko życia
5. Liczebność i zagęszczenie w Europie
5.1. Pustułka w Polsce
6. Biologia i ekologia
6.1. Wybór terytorium i tworzenie się par
6.1.1. Kopulacje
6.1.2. Kopulacje pozapartnerskie i poligamia
6.2. Gniazdo
6.3. Przebieg lęgów
6.3.1. Fenologia lęgów
6.3.2. Opis jaj
6.3.3. Wielkość zniesienia
6.3.4. Inkubacja
6.3.5. Drugie lęgi i lęgi powtarzane
6.3.6. Przyczyny straty jaj
6.3.7. Asynchronia i sukces kłucia
6.3.8. Pisklę i opieka rodziców
6.3.9. Proporcje płci piskląt
6.3.10. Karmienie i opieka nad młodymi
6.3.11. Liczba piskląt i straty w lęgach
6.3.12. Wyloty z gniazda
6.4. Miejsca noclegowe
7. Interakcje z innymi gatunkami
8. Pokarm
8.1. Zapasy
8.2. Nietypowy pokarm
9. Polowanie
9.1. Rewir łowiecki
9.2. Kleptopasożytnictwo
9.3. Polowanie w nocy
9.4. Wykorzystywanie ultrafioletu
10. Budżet energetyczny
11. Przemieszczanie i migracje
12. Zimowanie
13. Śmiertelność i zagrożenia
13.1. Długość życia
13.2. Przyczyny śmiertelności
13.2.2. Antropogeniczne przyczyny śmiertelności i inne zagrożenia
14. Ochrona gatunku
14.1. Skrzynki lęgowe
Podziękowania
Literatura
Summary
Zusammenfassung

Tytuł: "Pustułka"
Autor: Paweł Śliwa Łukasz Rejt
Wydanie: I
Stron: 192
ISBN: 83-87846-85-6
Wydawnictwo: wydawnictwo Klubu Przyrodników
Świebodzin 2006

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Wt lis 23, 2010 12:59 pm przez lucyna, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 28, 2009 12:52 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Zaczęło się zgoła niewinnie. Stały Bywalec napisał bardzo ciekawie o pewnej książce
http://bieszczadzkieforum...d3036862b#p6076
Zainteresowałam się nią, Kazik podsycał moją ciekawość
http://bieszczadzkieforum.pl/topic746.html pisząc o niej kilkakrotnie, a następnie wysłał mi ją w prezencie. Zabrałam się do lektury i... książka wciągnęła mnie w swój jakże barwny świat. XVII - wieczny światek szlachty Ziemi Sanockiej znany mi z innych publikacji, książek, filmów, wykładów. Poprzednicy Komudy nie potrafili jednak tak ciekawie odzwierciedlić owych realiów, opisać tak ekscytująco waśni, międzysąsiedzkich wojenek, przedstawić emocje, które wstrząsały bohaterami, a przede wszystkim trzymać w napięciu czytelnika. Zakończenie powieści zaskoczyło mnie, ktoś kto jest miłośnikiem heppy endu niech po nią nie sięga.
Głównym bohaterem jest Jacek nad Jackami Dydyński, (postać autentyczna) szlachetny zawadiaka - kondotier wynajmowany przez bogatszych braci szlachta . "Pracując " najpierw dla osławionego Diabła Łańcuckiego - Stanisława Stadnickiego, a potem dla zaścianka Dwernik napotyka na swojej drodze piękną i charakterną Konstancję Dwernicką. Czy muszę Wam mówić, że zakochują się w sobie, a Jacek nad Jackami musi sprawdzić się w walce jako człowiek, jako szlachcic bijąc się na prawo i lewo z Diabłem Łańcuckim i jego najemnikami, z bracią szlachtą, stronnikami i swoimi wrogami, z samą Konstancją i jej wielbicielami, z własną rodziną.
Powieść snuje się arcyciekawie, warto po nią sięgnąć.

Tytuł: "Diabeł Łańcucki"
Autor: Jacek Komuda
Wydanie: II
Stron: 525
ISBN: 978-83-7574-260-2
Wydawnictwo: Fabryka Snów sp. z o.o.
Lublin 2010

Niestety, wydawnictwo zastrzegło sobie brak zgody na jakąkolwiek publikację choćby fragmentu powieści więc musicie obejść się ze smakiem.

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Śr wrz 01, 2010 9:20 am przez lucyna, łącznie edytowano 5 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr paź 28, 2009 3:31 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Pułkownika znam tylko z opowieści ludzi, którzy go bardzo dobrze znali i darzyli wyjątkowym szacunkiem. Godzinami mogę słuchać pani Stefanii Koncewiczowej z Rajskiego. Poznałam go także dzięki tym wyjątkowym wspomnieniom. Po raz pierwszy sięgnęłam do nich na kursie przewodnickim namówiona przez Kumpla. Dał mi książkę mówiąc: chcesz poznać historię Bieszczadów przeczytaj. Lektura wciągnęła mnie w swój barwny świat. Czytałam jednym tchem opowieść o Bieszczadach, których już nie ma. Z kart książki wyłaniał się bajkowy wręcz świat, mozaika wielokulturowa, wielowyznaniowa, wielonarodościowa. Te wspomnienia to saga zaludniona soczystymi postaciami, bohaterami jakże barwnymi i trochę odrealnionymi. Tu świat jest czarno-biały, dobro jest dobrem, a zło złem, rzadko kontury zacierają się. Integralną częścią tej opowieści jest fascynująca bieszczadzka przyroda. Pułkownik znał ją jak mało kto. Był z zamiłowania myśliwym, poznał Bieszczady od każdej strony, w okolicy każda ścieżyna i w wąwóz były mu znane. Wspomnienia dosłownie ociekają miłością do tej małej ojczyzny. Pisane są jednak przez mężczyznę więc nie ma cukierkowości, egzaltacji. Tym bardziej, że autor żył w czasach trudnych. Był oficerem, partyzantem, dowódcą oddziału samoobrony, tym, który strzegł bezpieczeństwa swojej rodziny, miejscowości, Bieszczadów. Właśnie ta część poświęcona latom okupacji, a potem częściowo konfliktowi polsko-ukraińskiemu (wspomnienia kończą się w 1945 r) winne stać się lekturą obowiązkową wszystkich ludzi usiłujących zrozumieć co zdarzyło się na kresach w owym okresie.

We wrześniu ukazało się II poprawione, na nowo zredagowane z oryginalnego maszynopisu wydanie wspomnień. Zostało ono wzbogacone o mniej więcej 15 % tekstu usuniętego najprawdopodobniej w I wydaniu przez cenzurę. Prace na nowym wydaniem ciągnęły się aż trzy lata. Dzięki starannej redakcji, ładnej szacie graficznej, wzbogaceniu pamiętnika o 39 archiwalnych zdjęć, o szkic szlaku bojowego oddziału Samoobrony porucznika Pawłusiewicza, o fragment mapy WIG z 1938 r okolic Soliny, gdzie rozgrywa się "akcja wspomnień" książka ma szansę aby być ozdobą niejednego księgozbioru.

Tytuł: "Na dnie jeziora"
Autor: Józef Pawłusiewicz
Wydanie II poprawione
Stron: 589
ISBN: 978-83-7530-022-2
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2009
www.ruthenus.pl

Prywatnie czuję się związana z tą książką Bliskich mojej bliskiej Koleżanki. Rodzina Kuncewiczów jest jednym ze zbiorowych bohaterów tego pamiętnika. Promocja wspomnień odbyła się w Rajskiem u pensjonacie Koncewiczów Rajski Gościniec. Niestety, tak porobiło się, że nie byłam na owej imprezie. Nie mogę tego odżałować. Gdybyście chcieli poznać bliżej Pułkownika to można poprosić panią Stefanię Koncewicz aby opowiedziała o tym co wydarzyło się w tej okolicy po 1945 r. Niestety, Pułkownik nie kontynuował swoich wspomnień. Szkoda, warto wiedzieć chociażby to, że w Rajskiem została stworzona rasa psa gończego polskiego. Są to przewspaniałe, charakterne psy, prawdziwi przyjaciele człowieka.

"Na dnie jeziora" Ruthenus str. 150--152
"Ludność stawiła opór
Panowało ogólne niezadowolenie z powodu biedy i narastającego wyzysku, a Ukraińcy byli dodatkowo rozdrażnieni wspomnianymi posunięciami władz. W tej atmosferze władze powiatowe 21 czerwca 1932 r. postanowiły wprowadzić w Brzegach Dolnych bezpłatną pracę przy budowie dróg, zwaną szumnie "świętem pracy". Ludność stawiły opór. 23 czerwca w groźnej manifestacji wzięło udział około trzystu chłopów. Nastąpiły aresztowania co zmobilizowało mieszkańców okolicznych wsi powiatu leskiego, którzy przybyli do Brzegów, żądając uwolnienia aresztowanych i zniesienia przymusowej, bezpłatnej pracy.
W asyście ściągniętych z okolicy oddziałów policji starosta przyrzekł chłopom spełnić ich żądania lecz nie tylko przyrzeczenia nie dotrzymał, ale zarządził roboty na drogach we wsiach Łobozew, Teleśnica Sanna i Oszwarowa, gdzie jednak grunt do oporu był przygotowany. Działali tu Józef Paprocki, syn Wojciecha z Zadziału, Piotr Madej, Stanisław Lenkiewicz, Władysław Nowicki, Mikołaj Małecki, Stanisław Drozd, Antoni Pacławski i Iwan Bunio, zwolennicy i organizatorzy czynnej walki. Gdy władze nie zwolniły aresztowanych, których liczba wzrosła do kilkudziesięciu osób, tłum zaczął wygrażać policji i wezwano wojsko z Przemyśla.
W Łobozewie zebrało się około dwóch tysięcy uzbrojonych chłopów, a w Teleśnicy ponad tysiąc pięćset. Przybyłe wojsko i policja skoncentrowały się w Ustianowej. Napięcie wzrastało z godziny na godzinę, toteż w rejonie Teleśnicy Sannej i Oszwarowej doszło do starcia. Padli pierwsi zabici i ranni,a w okolicy nastąpiły nowe aresztowania. Nie zapobiegło to rozszerzeniu powstania, władze ściągnęły więc nowe posiłki wojskowe, a nawet samoloty ze Lwowa. Równocześnie chłopom z Teleśnicy i Łobozewa przybyła z pomocą ludność dziewiętnastu wsi powiatu leskiego.między innymi z Kalnicy, Strubowisk, Smereka, Tworylnego i Zawoju. Manifestanci, uzbrojeni w siekiery, widły, drągi, a niekiedy w kłusowniczą broń - obcięte karabiny wojskowe przechowywane od wojny - ruszyli ku północy. Powstanie przybrało tak na sile, że do Łobozewa posłano dwie kompanie 2. Pułku Strzelców Podhalańskich z Sanoka oraz pluton łączności z oddziałem policji z Mostów Wielkich, a do Baligrodu i szosą do Cisnej oddziały policjo konnej.
Powstańcy podzieleni na grupy stoczyli z wojskiem o policją cztery regularne bitwy pod Łobozewem, Teleśnicą Oszwarową, Bóbrką oraz Ustianową.
"W Bóbrce grupą powstańców dowodził Józef Paprocki, który skrzywdzony przez tamtejszego dziedzica Jakubowskiego, rozprawił się z nim ostro, wymierzając mu taką karę chłosty, że po kilku dniach dziedzic zmarł w szpitalu.
Pod naporem przeważających sił wojskowych i policyjnych, pod ogniem karabinów maszynowych słabo uzbrojeni chłopi zaczęli się wycofywać w góry. Doszło do zaciętych starć na lesistych szczytach gór nad Sanem. Grupy powstańcze, rozproszone w jednym miejscu , zbierały się gdzie indziej i napadały znienacka. Pod przeważającym naporem powstanie musiało jednak upaść.
Czwartego lipca pacyfikujące oddziały znalazły się na linii wzgórz Wola Michowa-Kołonice-Dołżyca-Kalnica-Zatwarnica-Dwernik, wysyłając na południe silne patrole w celu spacyfikowania Wetliny, Berehów Górnych, Ustrzyk Górnych i Wołosatego. W pięknie położonej miejscowości Nasiczne zebrali się przywódcy wycofujących się grup chłopskich o zadecydowali o zaprzestaniu dalszych walk, które nie miały szans powodzenia. Powstańców rozpuścili do domów, a sami pod osłoną nocy rozeszli się do w upatrzonym kierunku.
W czasie represji, które objęły prawie wszystkie wsie powiatu leskiego, aresztowano kilkaset osób. Zginęło kilka osób, było też wielu rannych. W powstaniu uczestniczyło kilka tysięcy ludzi, trwało ono od 21 czerwca do 9 lipca. Już te dane świadczą o jego sile, rozmiarach i determinacji chłopów polskich i ukraińskich, wśród których była tradycja walki z krzywdą, rozbudowana tęsknota za swobodą, tak bliska sercom ludzi zamieszkujących góry'
* Autor tzw. "powstanie leskie" znał tylko z opowiadań, gdyż w tym czasie przebywał poza Bieszczadami (przyp.red.) "


Ruthenus str. 150
"Na rękę ukraińskim działaczom nacjonalistycznym szła wyjątkowo nieudolna polityka ówczesnych władz polskich. Poczęto siać ferment chociażby taką działalnością, jak chęć restytuowania szlachty zagrodowej na terenie Bieszczadów. w działalności tej z ramienia władz przodował ksiądz Miodyński. Chłop polski, żyjący do tej pory w najlepszej zgodzie z ukraińskim, począł się nad nim wywyższać, nazywając go "chamem", jako że wmówiono mu pochodzenie szlacheckie. Wśród młodzieży na zabawach i weselach dochodziło na tym tle do waśni i bójek."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn lis 22, 2010 7:16 am przez lucyna, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 29, 2009 6:22 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Zapewniam Cię, że nie próżnujemy ;)

Nawiążę na początku do pierwszej Twojej wypowiedzi. Niektórzy niewątpliwie zarzucają Motyce tendencję do swoistego "wybielania" UPA, poprzez fakt, że akcentuje jej antykomunistyczną i niepodległościową twarz. Odnoszą wrażenie, że zestawia powojenne polskie podziemie zbrojne i opozycję polityczną (PSL Mikołajczyka) oraz podziemie ukraińskie w ich wspólnym oporze przeciwko władzom komunistycznym. Czy można mu zarzucić wybielanie mordów? Moim zdaniem oczywiście nie. Bzdura. W moim odczuciu autor jedynie przedstawia pomijaną, wypieraną dotychczas kwestię (wspólny wróg), nie umniejszając wcale skali tragedii, nie pomijając żadnych faktów związanych z "akcją antypolską". Myślę, że opór niektórych i te zarzuty bierze się z pewnego psychologicznego mechanizmu - "Jak to? To ci bandyci mogli mieć cel podobny do naszego? Walczyli o to samo? To niemożliwe". Wiadomo bowiem nie od dziś, że wspólny wróg, wspólny cel, jednoczy najlepiej, a my, znając wiele faktów dotyczących zbrodni odcinamy się od tego tym silniej. Nogami i rękami zaprzemy się, żeby polaryzacja my versus oni była jak najsilniejsza. Oczywiście upraszczam, ale myślę, że piszę dość jasno.
lucyna napisał(a):
Rzeczywiście Motyka jako jeden z nielicznych historyków podnosi kwestię walki UPA z komunizmem. I tu brakuje mi słów na wyrażenie tego co myślę, a raczej nieuporządkowane myśli kłębią mi się we łbie. Wiesz zapewne, że tak jest przedstawiana UPA na Ukrainie. Tam nie pamięta się, a być może stara się zapomnieć, o tym, że UPA i oddziały jej pomagające dopuściły się ludobójstwa. Nie chciałabym, aby ten wykrzywiony obraz ukraińskiej partyzantki był przekalkowany do nas. Boję się tego, że my Polacy, nie tylko rząd i prezydent, zapomnimy o tych dziesiątkach tysięcy Rodaków w bestialski sposób pomordowanych . Obawiam się, że zwycięży nie prawda ale polityczna poprawność nakazująca wybaczać nawet tym, którzy nie czują skruchy i nie żałują za swoje grzechy.

Moim zdaniem Motyka nie kreuje "wykrzywionego" obrazu ukraińskiej partyzantki. Prezentuje szerokie spektrum faktów, które jest sprzeczne ze stereotypem zakorzenionym już w naszych umysłach. Stereotypem prostym, nie budzącym żadnego dysonansu w głowie. Zły jest zawsze zły, dobry jest zawsze dobry - tak by było najprościej, najbezpieczniej.
Nikt nie mówi o wybaczaniu zbrodniarzom, czy też ich apologetom nie czującym skruchy za te wydarzenia. Wątpię też, czy ktokolwiek świadomy realiów zapomni o pomordowanych. Motyka walczy z "jedyną słuszną" konwencją przedstawiania faktów i jest to na pewno ważny i wartościowy głos w dyskusji na temat tamtych wydarzeń. Nadużyciem jest mówienie, że pomniejsza skalę krzywd, czy kogokolwiek wybiela. Należy mu się niewątpliwie plus za odwagę.
(Nota bene to zabawne jak przenikają się określenia "kontrowersyjny" i "politycznie poprawny", prawda? ;))



lucyna napisał(a):
Po wojnie organizował Zakład Tresury Psów KGB

PS. Mam nadzieję, że zdałam Twój egzamin na czujność. To były kabewiackie psy ;)

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 30, 2009 10:57 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Wędrując po bieszczadzkich połoninach możemy zobaczyć niewiele zwierząt. Czasami tylko przelatują nad nami pojedynczo lub parami kruki. Do wczoraj sądziłam, że dość dużo wiem o tym gatunku. Jadąc do grupy włożyłam do plecaka monografię przyrodniczą "Kruk" Doroty Zawadzkiej wydaną przez Wydawnictwo Klubu Przyrodników. W autobusie przeczytałam pierwsze kilka stron i książka złapała mnie w swoje sidła. Gorąco polecam jako lekturę na jesienne wieczory.
Kruki okazały się fascynującymi zwierzakami, niezwykle inteligentnymi. Niektóre z nich potrafią używać narzędzi.
Zapoznałam się z podstawowymi informacjami jakie muszą znaleźć się w każdej monografii: systematyką, morfologia, anatomią, występowaniem, biologią i ekologią, dynamiką populacji, metabolizmem itd. Ta publikacja omawiająca ten interesujący gatunek zawiera jednak dodatkowe rozdziały takie jak: zachowania socjalne i inteligencja, potrzeby badawcze, zwalczanie czy ochrona, kruk w literaturze. W całej monografii ten padlinożerca jest pokazany jako wyjątkowy gatunek, o ciekawym bahawiorze . Po przeczytaniu opracowania uporządkowałam swoje obserwacje. Kruki widziałam wielokrotnie np. obserwowałam około setkę ptaków wzbijających się w powietrze ( zjadały padlinę, spłoszyliśmy je, poderwały się w górę i przeleciały nad naszymi głowami, scena jak z horroru), kruka zjeżdżającego na plecach po śniegu, odciągającego dużego kota od swojego pożywienia. To co wydawało mi się niepojęte okazało się "standardowymi zachowaniami" tych ptaków. W sumie nie zdziwiły mnie wyniki badań na inteligencję przeprowadzonych przez prof. Kotrschala. Poddał on obserwacji kilka gatunków zwierząt. Okazało się, że kruki są wyjątkowo inteligentne, ich budowa mózgu
przypomina mózg małp naczelnych i jest przykładem konwergencji, czyli niezależnego powstania odmiennie zbudowanych ośrodków odpowiedzialnych za inteligencję.

"Kruk" Doroty Zawadzkiej został wydany jako 15 numer w mojej ulubionej serii "Monografie przyrodnicze". Wszystkie książeczki są niezmiernie interesujące, w ciekawy sposób przybliżają omawiane gatunki, ale ta spodobała mi się szczególnie. Autora omawia nie tylko zagadnienia biologiczne ale także przedstawia stosunek ludzi do tego zwierzaka, "określa" jego role w sztuce, literaturze, mitologii i symbolice.
Jednym słowem jest to książeczka, która polecam z całego serca. Dodatkowy plus to ten, że jest bardzo tania. Kosztuje około 15 zł. Zresztą wszystkie monografie wydawane w tej serii są niezmiernie atrakcyjne cenowo, kosztują od 8 do 15 zł.


Tytuł: "Kruk"
Autor: Dorota Zawadzka
Wydanie: I
Stron: 196
ISBN: 83-87846-88-0
Wydawnictwo: wydawnictwo Klubu Przyrodników
Świebodzin 2006


"Inteligencja kruków" str. 125
" Czy kruki są inteligentne? Jeżeli tak, to pod jakim względem. Pojecie inteligencji jest antropocentryczne. Inteligencja zwierząt zazwyczaj przejawia się w typowo "ludzkich" cechach, jak zabawa, eksploracja, rozwiązywanie problemów, zdolność uczenia się samodzielnego lub od innych, tworzenie aliansów, działania celowe, używanie narzędzi (Kotrschal et al 2004). Porównanie takich właśnie, subiektywnie wybranych cech przez prof. Kurta Kotrschala z austriackiego Instytutu Lorenza u 3 gatunków: szympansa, gęsi i kruka, wykazało wyższość tego ostatniego nad pozostałymi. W rzeczywistości ocena stopnia inteligencji u gatunków odległych ewolucyjnie (np. wilków i kruków) nastręcza wiele trudności metodycznych , a wyniki są najczęściej zależne od sformułowania hipotezy badawczej i doboru metod jej testowania (Kotrschal et al. 2004). O inteligencji krukowatych stanowią nie tylko umiejętności rozwiązywania fizycznych problemów , ale proces wykorzystywania socjalnej informacji , takiej jak z kim i przeciw komu tworzyć przymierza. Budowa mózgu krukowatych i małp naczelnych jest przykładem konwergacji, czyli niezależnego powstania odmiennie zbudowanych ośrodków odpowiedzialnych za inteligencję u różnych grup zwierząt cechujących się wysoką inteligencją (Emery i Clayton 2004).
Kruki zaskakują niezwykłymi zachowaniami socjalnymi, zdolnością nauki, plastycznością zachowań, ewidentnymi przykładami zabaw i mobbingu oraz relacjami z innymi gatunkami. Nie tylko łatwo naśladują głosy słyszane w otoczeniu, ale także stosują je z wyraźnym zrozumieniem, czyli odpowiednio do ich rzeczywistego znaczenia. Według Wilczka (1996) hodowany przez niego kruk "Nie kierował się automatycznymi odruchami. Dobrze wiedział co czyni i realizował zamiary działając proporcjonalnie do sytuacji." "Przejawiał skłonność do złośliwości i nieuzasadnionej, brutalnej agresji, a zarazem potrafił przymilać się do zaprzyjaźnionej osoby z niezwykłą czułością." Kruk i gatunki pokrewne mają umiejętność znalezienia rozwiązań alternatywnych przy rozwiązywaniu problemów, np. zdobycia niedostępnego pożywienia. Cechują się też zdolnością wyobraźni i przywidywania pewnych faktów (Emery, Clayton 2004). O inteligencji kruków świadczy nie tylko zdolność naśladowania i rozumienia mowy ludzkiej potwierdzona w wielu przypadkach ptaków oswojonych, ale także wykształcenie własnego, kreatywnego i skomplikowanego języka, pozwalającego na precyzyjny przekaz różnych informacji (Kotschel et. al 2004). [...]"
[...]"

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn wrz 13, 2010 7:13 am przez lucyna, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 31, 2009 11:45 am 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Swego czasu na tym forum 321` wywiązała się momentami bardzo interesująca dyskusja dotycząca bobrów. Tak ostra, że aby wyjaśnić pewne wątpliwości poprosiłam dr. Andrzeja Czecha o pomoc. Nie byłabym sobą, gdybym nie usiłowała poszerzyć wiedzy w tym zakresie. Właśnie czytam niezmiernie interesującą książeczkę "Jak ograniczyć konflikty między bobrami, a człowiekiem" naszego forumowego Kolegi Andrzeja Czecha i Andrzeja Jermaczaka. Ta monografia jest bardzo ładnie wydana. Przebogato ilustrowana dziesiątkami interesujących zdjęć przedstawiających te jakże ciekawe gryzonie i przeobrażone przez nie środowisko. Ponad to wzbogacona jest także dziesiątkami rysunków, w tym satyrycznymi.
Oczywiście Autorzy nacisk w tej monografii przyrodniczej położyli na opisanie sposobów rozwiązywania konfliktów powstałych na styku świata bobrów i ludzi. Jakie to sposoby? Posłużę się spisem treści: odstrzały?, odłowy i przesiedlenia, zabiegi techniczne zmniejszające szkody, rozgraniczenie interesów bobrów od gospodarki człowieka, projektowanie i kalkulowanie kosztów zabezpieczeń.
Prawdę powiedziawszy im więcej wiem o tych gryzoniach tym bardziej mnie interesują. Dlatego też dla mnie osobiście najbardziej ciekawe wydają się rozdziały poświęcone bohawioryzmowi bobrów.
Publikacja zawiera też listę osób mających doświadczenie w ograniczeniu konfliktów pomiędzy bobrami, a człowiekiem, mogących służyć radą w rozwiązywaniu określonych sytuacji konfliktowych.
Polecane przez Autorów strony internetowe:
www.bobry.pl
www.bobry.org
www.beaversww.org/index.html
www.kp.org.pl
www.scotsbeavers.org/
www.bibermanagement.de/
www.unexpectedwildliferefuge.org/

Spis treści
Wstęp
O bobrze
Bobry dawniej i dziś
Bóbr w środowisku
Bobry zmieniają środowisko
Bobry, a gospodarka człowieka
Sposoby zapobiegania konfliktom
Sposoby rozwiązywania konfliktów
- Odstrzały?
- Odłowy i przesiedlenie
- Zabiegi techniczne zmniejszające szkody
* Rozgraniczenie interesów bobrów od gospodarki człowieka - zabezpieczenie drzew przed zgryzaniem oraz grobli przed rozkopywaniem
* Stabilizacja poziomu wody w rozlewiskach bobrowych
- Ogrodzenia ochraniające przepusty
- Rury przechodzące przez tamy bobrów
- Dreny z pni
- Urządzenie Clemson
- Projektowanie i kalkulowanie kosztów zabezpieczeń
Pomocna literatura
Informacje w internecie
Lista osób mających doświadczenie w ograniczaniu konfliktów pomiędzy bobrami, a człowiekiem, mogących służyć radą w rozwiązywaniu określonych sytuacji konfliktowych

Tytuł: '"Jak ograniczyć konflikty między bobrami, a człowiekiem"
Autor: Andrzej Czech, Andrzej Jermaczek
Wydanie: I
Stron: 96
ISBN: 83-87846-49-X
Wydawnictwo: Wydawnictwo Klubu Przyrodników
Świebodzin 2005

Rozdział "Bobry dawniej i dziś" str.18-19
"[...] Już w X wieku bóbr był w Polsce otaczany opieką, a polowania na niego wiązały się z przywilejem władzy. Mimo zarezerwowania polowań dla niewielkiej grupy myśliwych, liczebność bobrów sukcesywnie zmniejszała się. Jeszcze do XIII wieku utrzymywano specjalnych ludzi - bobrownicych, do ich zadań należało odławianie bobrów, ochrona i dokarmianie w zimie, a także prowadzenie selekcji na korzyść bobrów czarnych, których futro uznawano za cenne. Sytuacja pogorszyła się między XII, a XIV wiekiem, kiedy to dobra królewskie zaczęły przechodzić na własność klasztorów, kościołów i dygnitarzy świeckich oraz powszechnie wprowadzono niemieckie prawo osadnicze uwalniające poddanych od odpowiedzialności za zabicie bobra. W ciągu następnych wieków regres populacji bobrów był coraz szybszy. Po pierwszej wojnie światowej zachowały się one jedynie w dorzeczach Niemna i Prypeci. W 1928 roku wielkość populacji szacowano na 235 sztuk. Gatunek objęto skuteczną ochroną i w roku 1939 jego liczebność wzrosła do około 400 sztuk.
Po drugiej wojnie światowej w nowych granicach Polski pozostały niewielkie populacje bobrów na rzekach: Pasłęka, Czarna Hańcza i Marycka. Pierwszą lustrację stanowisk bobra nad Pasłęką przeprowadził w 1946 roku G. Denhel. Na podstawie dostępnej mu wtedy literatury niemieckiej doszedł do wniosku, że są to bobry kanadyjskie i pogląd ten przetrwał do lat 80., a nawet, mimo, że niezbicie dowiedziono jego błędności, w niektórych publikacjach jest on dalej powtarzany. Bobry nad Marychą i Czarną Hańczą (dopływ Niemna) pojawiły się w 1944 r. Pochodziły one z dynamicznie rozwijającej się do 1939 r. populacji bobrów znad Niemna. W tym czasie najbliższe naszym obecnym granicom stanowisko znajdowało się przy ujściu Czarnej Hańczy do Niemna. Jesienią 1944 roku część bobrów znad Niemna została wyparta na zachód ciężkimi działaniami wojennymi nad tą rzeką. Bobry te dały początek najsilniejszej i najbardziej dynamicznie rozwijającej się populacji gatunku w naszych nowych granicach."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano N lis 28, 2010 12:52 pm przez lucyna, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 31, 2009 4:07 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
"Leśne ślady wiary Kapliczki, cmentarze i Dęby Papieskie na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie" zostały wydane z inicjatywy leśników z okazji 30-lecia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Jest to bez wątpienia jedna z najładniejszych książek w mojej bibliotece. Bardzo bogato ilustrowana została wydana na kredowym papierze, jest szyta nićmi, posiada twardą oprawę. Jej prawdziwą ozdobą są pastele Tadeusza Marszałka. Oprócz tego karty tej książki zdobią bardzo liczne fotografie, w tym archiwalne, pocztówki, fragmenty map turystycznych wskazujące drogę do każdej atrakcji. Do publikacji dołączono mapę poglądową w skali 1:400 000 na której znajdują się zestawienia opisywanych kapliczek i Dębów Papieskich. Książkę zamyka wykaz wszystkich Dębów Papieskich posadzonych na terenie RDLP w Krośnie w którym podano: certyfikat drzewa, miejsce posadzenia, datę, krótki opis uroczystości i dane administratora terenu oraz spis wszystkich leśnych kapliczek na obszarze RDLP w Krośnie z: nazwą kapliczki i miejscowością w której znajduje się, podano leśnictwo i oddział oraz kilka istotnych informacji o danym obiekcie. W wykazie są umieszczone także małe obiekty sakralne nieopisane w innym miejscu przez Autora.
Moim zdaniem współtwórcą tego przepięknego wydania jest Ariusz Nawrocki, który tę książkę opracował graficznie i zrobił projekt okładki.
(A co bezczelnie pochwalę się, pan Ariusz także mi zaprojektował przepiękne materiały reklamowe i stronę internetową :lol: )
Jest to książka, której wydanie współfinansowały LP więc jest cenowo bardzo konkurencyjna. Proponowana cena to 39 zł. Niestety, jej nakład chyba się już skończył. Od dawna nie można jej kupić w Bieszczadach.

Spis treści
Wstęp
Od autora
Kapliczki jako leśne ślady wiary
Kibakowa kapliczka (Kapliczka szczęśliwego powrotu)
Kapliczka Synarewa pod Chryszczatą
kapliczka "Pod gajem" w Olchowcach
Złota Studzienka pod Cergową
Leśne wotum z Barwinka
Matka Boża od wilków z Ulucza
Kaplica Świętego Huberta w Miłocinie
Kapliczka pw. Świętego Huberta "Na skraju puszczy"
"Święta Dziupla" w Heluszu
Kapliczka spod Czajkowej pw. Świętego Huberta
Kaplica nad cudownym źródłem w Balnicy
Matka Boska Leśna w Komańczy
Radoszyckie źródełko
Kapliczka przy gajówce Kontrawers
Kapliczka "Zjawlinija" w Kormanicach
Kapliczka werbowna z Łukowego
Kapliczka pod Gawganiem
Kaplica "Na Kudłaczu"
Kapliczka w Borowcu
Kapliczka z "aniołem śmierci" w Rudce
Futory Kapliczka na "bratobójczym" dębie
Matka Boska Jagodna z Lichaczy
"Wilcza" sosna spod Wilczycy
"Wilcza" sosna z Łysej Góry
Kapliczka Kurierska
Kapliczka "choleryczna' w Mołodyczu
kapliczka w rezerwacie "Góra Chełm"
Kaplica w Kamionce-Sekwestr
Krzyż pańszczyźniany w Jaworcu
Leśne mogiły
madonna z Puszczy Łaskami Słynąca
Miejsce kultu św. Franciszka
Święty Franciszek z Asyżu
Dęby Papieskie na terenie RDLP w Krośnie
Leśne kapliczki na terenie RDLP w Krośnie
Wybrana literatura






Tytuł: "Leśne ślady wiary Kapliczki, cmentarze i Dęby Papieskie ma terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie "
Autor: Edward Marszałek
Wydanie: I
Stron: 207
ISBN: 978-83-7530-025-3
Wydawnictwo: Rythenus
Krosno 2008
www.ruthenus.pl

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Wt lis 23, 2010 7:11 am przez lucyna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 31, 2009 6:30 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
"Leśne ślady wiary"
Fragmencik rozdziału ""Leśne mogiły"
" Podczas II wojny światowej las był prawdziwą "zieloną twierdzą". Leśniczówki i gajówki pełniły rolę kwater partyzanckich i punktów kontaktowych. Też tak było na naszym terenie. Wielu ludzi lasu straciło tu życie działając w podziemiu. Do tych aktywnych należał Zygmunt Sikorski,inżynier leśnik, leśniczy w leśnictwie Brzycka Wola w ordynacji Potockich (Obecnie Nadleśnictwo Leżajsk). Zginął od partyzanckiej kuli, skierowanej do obersturmbahnfu(umlaut)rera Knu(umlaut)sslinga. w dniu 1 sierpnia 1943r. Kulisy tej leśnej tragedii długo czekały na ujawnienie. Dziś w miejscu śmierci leśniczego Sikorskiego, przy leśnym dukcie, znajduje się krzyż z emblematem Polski Walczącej.
Nie brakło też leśników wśród beskidzkich kurierów przeprowadzających ludzi przez Karpaty. Jednym z nich był Wojciech Grodziński, inżynier leśnik, leśniczy w lasach Biskupstwa Przemyskiego w Jaśliskach (Nadleśnictwo Rymanów). Wzięty do niewoli w kampanii wrześniowej 1939r. uciekł Niemcom i powrócił w rodzinne strony. Jako kurier beskidzki wielokrotnie przeprowadzał ludzi przez Przełęcz nad Czeremchą na południową stronę Karpat. W 1942 r. za swoją działalność aresztowany przez Niemców zmarł w obozie w Oranienburgu. W tym samym obozie rok później zmarł inny kurier beskidzki leśniczy z Równego koło Dulki Wojciech Karnia.
Na terenie Bieszczadów funkcjonowały również trasy kurierskie. Obsługiwał je Jakub Pałasiewicz - leśniczy w Balnicy majątku Krasińskich. Aresztowany za swą działalność przez Niemców, trafił do Oświęcimia, gdzie 5 III 1941 r. został zamordowany.
Nie można dziś znaleźć ich grobów. Jedynie pomnik "Kurierom beskidzkim" w Jasielu (Nadleśnictwo Rymanów) na terenie rezerwatu "Źródliska Jasiołki" przypomina o ich życiu i działalności.

Wielu innych straciło w tej wojnie życie. Wiosną 1944 roku za działalność w AK aresztowanych zostało dwóch leśników z okolic Ustrzyk Dolnych: leśniczy Józef Wilk - pseudonim "Dzik" i gajowy Marian Zachariasz. Obaj zostali rozstrzelani przez Niemców w dniu 27.07.1944 roku w Zagórzu pod lasem, w przysiółku Hanusiska, w tzw. "Sosenkach" i pochowani w zbiorowej mogile pod lasem (Nadleśnictwo Lesko)

Jednak najwięcej istnień ludzkich pochłonęła bitwa o Przełęcz Dukielską, jedna z największych bitew górskich podczas II wojny światowej. Pociągnęła ona za sobą 134 tysiące ofiar wśród walczących wojsk. Nie nadążano chować poległych. Ich szczątki długo straszyły po karpackich lasach, aż wreszcie zrosły się z ziemią. Zdarzy się jednak jeszcze, że znaleziony pod dywanem jeżyn hełm żołnierski okrywa czaszkę leżącą wprost na leśnej ściółce. Choć minęło już ponad pół wieku, lasy pomiędzy Duklą, a Żmigrodem są wciąż wielkim nieodkrytym grobem, w którym wielu bohaterów spoczęło na zawsze bezimiennie ."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Wt lis 23, 2010 6:47 am przez lucyna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N lis 01, 2009 12:15 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Dziś zaczyna się listopad, więc co by nie było, ulubiony przez Pawłusiewicza miesiąc, bowiem każdej jesieni starał się spędzać urlop wypoczynkowy na wyprawach łowieckich w okolicach rodzinnego Łęgu.
Podsumowując nieco Lucynę - książka jest ujmująca; swoim ciepłem, stylem oraz pewną specyficzną wrażliwością sprawia, że chciałoby się ten listopad spędzić nad Soliną ze strzelbą na ramieniu, breneką w kieszeni i wyżłem albo gończym u uda. Pawłusiewicz posiada cudowną umiejętność opisu, która jest swoista dla każdego z okresów jego życia. Dzieciństwo opisane jest oczyma dziecka - jakże często przecież "zapomina wół jak cielęciem był"; młodość oczyma młodzieńca, który nad trudy szkolne we lwowskiej ławie z chęcią przełożyłby polowania i potańcówki; dorosłość oczyma ojca, żołnierza, patrioty...
Są takie książki, których żal kończyć, bo dotarcie na ostatnią stronę wiąże się z porzuceniem tego świata i jakimś smutkiem przeogromnym za tym co odeszło bezpowrotnie, za ludźmi, miejscami, efemeryczną atmosferą tamtych dni - tak ciepłych, mimo że często tragicznych. Ta książka niewątpliwie do nich należy. Bardzo lubię wspomnienia albo literaturę faktu; jakoś z biegiem lat spadło mi umiłowanie do beletrystyki.

"Na dnie jeziora" wywołuje tęsknotę i pewien rodzaj smutku zarówno na bezpośrednim poziomie - za tym i tymi, którzy spoczywają do dziś pod ogromnym słupem wody Jeziora Solińskiego, jak i na poziomie osobistych odczuć każdego z nas - nostalgią za dzieciństwem, tymi którzy odeszli, wszystkim, co żyje jeszcze w naszych wspomnieniach i niestety stale ulega procesowi zacierania.
Serdecznie polecam tę książeczkę; problemem jest jedynie przemożna chęć, czy nawet wewnętrzny przymus jesiennego wyjazdu w okolice Werlasu, Zawozu czy Polańczyka, któremu ja osobiście oprzeć się nie mogę i tak naprawdę wcale nie chcę. W każdym razie, ostrzegałam Was.

Przeczytajcie i do zobaczenia,
Darz Bór.

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 03, 2009 3:04 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Czas powędrować w dalszą drogę. Ścieżyna wiedzie nas w z mozołem odtwarzaną przez Grzegorza Motykę przeszłość naszego regionu. "Tak było w Bieszczadach (tak pierwotnie miały nazywać się "Łuny w Bieszczadach"Gerharda) Walki polsko-ukraińskie 1943-1948" to kompendium wiedzy o konflikcie, który rozegrał się na terenie dzisiejszego Podkarpacia i Lubelszczyzny. Jest to rzetelna, oparta na wielorakich źródłach analiza historyczna starająca się w sposób obiektywny przedstawić jakże bolesny okres w dziejach powojennej Polski. Dla wielu osób jest to konflikt etniczny pomiędzy Polakami, a Ukraińcami. Nie do końca jest to prawdą dlatego, że oprócz tych dwóch nacji w walkach wzięli udział także Łemkowie (często obecnie traktowani przez współczesnych etnografów jako Ukraińcy), Niemcy, Słowacy, obywatele ZSRR. Tak o tym pisze we wstępie Autor
"Przez stronę ukraińską rozumiem zatem organizację i oddziały OUN-UPA oraz współpracującą z nimi ludność cywilną (szerzej przedstawienie strony ukraińskiej patrz poszczególne rozdziały). Jeżeli chodzi o ukraińskie formacje w służbie niemieckiej (ukraińska policja, oddziały dywizji SS "Galizien", to interesują mnie one wówczas, gdy ich poczynania są związane z działalnością OUN-UPA. Dlatego nie zajmuję się np. udziałem Ukraińców w Powstaniu Warszawskim.
Gorzej jest z określeniem strony polskiej. Sprawajest tu jasna tylko w odniesieniu do lat 1943-1944, kiedy to przeciwko UPA wystąpiły AK i oddziały samoobrony, współpracujące z partyzantką sowiecką, złożoną zresztą w pewnej części także z Polaków. Sytuacja komplikuje nam się po tzw. "wyzwoleniu". Oto bowiem do tego momentu pod pojęciem "strona polska" można rozumieć oddziały podziemia antykomunistycznego, niekiedy współpracujące z UPA. Możne też zgodnie z historiografią PRL-u, za "stronę polską" uznać jednostki Milicji Obywatelskiej (MO), Korpusy Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW), Wojska Polskiego (WP) i inne, które głównie służyły do podporządkowania polskiego społeczeństwa komunistom".

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 04, 2009 5:23 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Pora na kolejny przewodniczek po bardzo ciekawym szlaku transgranicznym. Tym razem jest to :"Śladami Aleksandra Fredry międzynarodowy szlak turystyczny" Elżbiety Sikorskiej i Stanisława Romana wydany przez Ruthenus.
Trasa łączy miejsca związane z życiem i twórczością wybitnego komediopisarza
www.lwow.wilno.w interia.pl/lwow.18.htm
położone na terenie Podkarpacia i Obwodu Lwowskiego. Muszę przyznać iż staram się Gościom przybliżyć ten szlak z racji nagromadzonych tu atrakcji turystycznych. Niestety, większości ludzi nieznanych.
Zamek Kamieniec www.zamki.res.pl/odrzykon.htm ,
Korczyna, Krościenko Wyżne www.wazy.republika.pl,Hoczew www.zamki.res.pl/hoczew.htm ,Baligród, Cisna, Lesko, Beńkowa Wisznia www.lwow.com.pl/rocznik.2003/benkowa.html , Jadwięgi, Lubeń Wielki, Rudki, Lwów, Przyłbice, Przemyśl, Surochów, Nienadowa każda z tych miejscowości jest w stanie wiele zaoferować turystom. Tym bardziej iż dużo dzieje się w tych okolicach, zmieniają się i pięknieją. Pamiętam swój pierwszy pobyt w kościele, niegdysiejszym sanktuarium w Rudkach. Zniszczony obiekt, przesiąknięty zapachem chemikalii, zdewastowane grobowce w kaplicy Fredrów, kości zgarnięte w kąt. Po kilku latach ksiądz pokazywał nam z dumą zmiany. Szczególnie było je widać w miejscu pochówku Fredry. Niedawno Kolega pokazywał mi zdjęcia z kościoła. Byłam pod wrażeniem. Zaciekawił mnie krucyfiks z kaplicy. Może uda mi się odwiedzić w tym roku to sanktuarium. Ta przepiękna okolica jest wpisana do mojego kajeciku miejsc, które muszę prywatnie odwiedzić.
Więcej o szlaku na www.wrota.podkarpackie.pl..._sladami_fredry
Przewodniczek można dostać w PROT w Rzeszowie.

Tytuł: "Śladami Aleksandra Fredry Międzynarodowy Szlak Turystyczny"
Autor: Elżbieta Sikorska, Stanisław Roman
Wydanie: I
Stron: 23
ISBN: 83-86588-64-0
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2004

"Zamek "Kamieniec
Żona Aleksandra Fredry Zofia z Jabłonowskich była właścicielką dóbr korczyńskich z połową zamku Kamieniec. Po ślubie, na mocy ustępstwa majątkowego, Aleksander Fredro został właścicielem tych dóbr. W tym czasie zamek, ongiś znakomita fortyfikacja, strzegąca rubieży Rzeczpospolitej zaczął popadać w ruinę. Tutaj umieścił akcję swojej najsłynniejszej komedii "Zemsta" opartą na autentycznych wydarzeniach, których zapis odnalazł Fredro w archiwum rodzinnym żony.

Korczyna
8 listopada 1828 roku, w kościele p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła odbył się ślub Zofii z Jabłonowskich Skarbkowej, z Aleksandrem Fredrą. Związek małżeński błogosławił proboszcz korczyński ks. Michał Wesołowski. Na miejscowym cmentarzu spoczywa ostatni dziedzic korczyński, wnuk Fredrów - generał Stanisław hr. Szeptycki.

Krościenko Wyżne
9 listopada 1828 r. we dworze w Krościenku siostra Aleksandra Cecylia Jabłonowska wyprawiła nowożeńcom weselne gody. Zjechała na nie liczna okoliczna szlachta, m.in. Ostaszewski, Grabińscy z Haczowa, Trzecieccy i cześnik Urbański z Kombornii- najprawdopodobniej pierwowzór postaci Cześnika w "Zemście".

Hoczew
Aleksander Fredro z bratem Sewerynem towarzyszył ojcu w podróży do dóbr rodzinnych..."Na grzbiecie pagórka mój ojciec wstrzymał konia i zawołał rzewnym głosem: " Hoczew... Tu w tym zamku urodziłem się"...W dolinie nad brzegiem rzeki płynącej do Sanu ujrzeliśmy szczątki niewielkiego zamku. Obok biały dworek i gospodarskie, dość porządne zabudowania. Dalej kościółek, karczma i chaty wzdłuż łęgu rozsypane..." (Trzy po trzy)

Baligród
"...Za Baligrodem wypoczęliśmy koniom. Tam granica świata. Za Baligrodem wjeżdża się w czarne gardło. Droga i rzeka to jedno i toż samo, a od rzeki z jednej i z drugiej strony wznoszą się czarne ściany jodeł i smreków" (Trzy po trzy)

Cisna
"... Mój ojciec zakładał fabrykę żelaza w Cisny...Raz wziął nas ze sobą, to jest Seweryna, mnie i pana Płachetkę...Folwark, cerkiew, karczma, dalej młynek i tartak ożywiają nieco tę górską wioskę, więcej niż wiele innych. Łopiennik według miejscowego podania ma mieć dwadzieścia cztery kondygnacje, a z wierzchołka widać Lwów.!!! Trąby z kory juhasów odzywały się czasami po górach...Łapaliśmy pstrągi i kiełbki... Zwiedzaliśmy szałasy po odległych górach, gdzie nas częstowano bundzem i bryndzą...Byliśmy przekonani, ze w każdym parowie musi być przynajmniej jeden niedźwiedź..."(Trzy po trzy)

Lesko
"...Spojrzałem za siebie i oczy moje spoczęły na zwaliskach zamku, na owe czarne świerki, te nieme świadki tylu wiosen, tylu zim...ten ogród leski był ulubiony memu Ojcu...brzeg Sanu był splotem obnażonych korzeni. Wisiały w powietrzu obnażone lipy; zdawało się, ze lada wietrzyk, lada pchnięcie zwalić je potrafi... Za Liskiem stanęliśmy i oglądali na szczycie pagórka ogromny ułom skały. Nie widać na nim ręki ludzkiej, a jednak ze swego kształtu zdaje się być częścią jakiegoś gmachu." (Trzy po trzy) Fredro opisał tenże cud natury w bajendzie "Kamień pod Liskiem" opublikowanej w lwowskim "Haliczaninie"."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano So lis 27, 2010 7:29 am przez lucyna, łącznie edytowano 4 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 06, 2009 1:45 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Wspominałam już o transgranicznym szlaku naftowym. Nie jest to jedyna tego typu trasa tematyczna. W okolicy Gorlic wytyczono drogę coś w rodzaju eko-muzeum. Jest to produkt turystyczny powstały w ramach projektu "Gospodarka Społeczna na Bursztynowym Szlaku". Przewodnik "Gorlice Na szlaku czarnego złota" Pawła Krokosza został wydany przez Bezdroża. W książce opisano niezwykle interesujące pod względem turystycznym miasteczko Gorlice i ziemię gorlicką. Scharakteryzowano środowisko przyrodnicze, podano dość dokładne informacje o atrakcjach turystycznych (jest ich bardzo dużo): drewniane kościółki wpisane na listę dziedzictwa UNESCO, największa w Europie stadnina koni huculskich, przepiękne tereny do wędrówek, dwór Korwacjanów, dobrze zachowane zabytki Biecza, dwór obronny w skansenie w Szymbarku, uzdrowiska, cmentarze z I wojny św. Przewodnik wzbogacono o plan Gorlic i mapki okolicy z zaznaczonymi trasami zwiedzania, część praktyczną, w tym podano informacje o produktach lokalnych. Na szczególną uwagę zasługuje część historyczna, etnograficzna i opis poszczególnych miejscowości. Widać, że przewodnik wyszedł spod pióra historyka-pasjonata Łemkowszczyzny. Dla mnie najciekawszą informacją okazała się ta o tradycjach koronkarstwa klockowego w Bobowej. Przewodnik można dostać od Pań z biura Dolina Ropy w Gorlicach.
www.szlaknaftowy.pl

Spis treści
O autorze
Bursztynowy Szlak Greenways "Przyroda, Tradycja, Ludzie"
O przewodniku

Rozdział I Dojazd i informacja turystyczna
Dojazd
Atrakcje turystyczne
Informacja turystyczna

Rozdział II Część krajoznawcza
Charakterystyka geograficzna
Ukształtowanie terenu
Hydrografia
Przyroda
Flora
Fauna
Historia regionu
Prehistoria
Średniowiecze
Rozwój gospodarczy
w dobie reformacji
Narodziny Łemkowszczyzny
Niespokojne wieki
Pod zaborami
Ku niepodległości
Wiek XX
Krótka historia Gorlic
Ludność
Pogórzanie
Żydzi
Łemkowie
Znane postaci

Rozdział III Informacje praktyczne
Komunikacja w regionie
Baza noclegowa
Pamiątki
Imprezy cykliczne

Rozdział IV Spacery po Gorlicach
Trasa 1. Śladami historii
Trasa 2. Magdalenka
Trasa 3. Przez serce miasta

Rozdział V Region gorlicki
Trasa 4. W cieniu starych murów
Trasa 5. Na szlaku czarnego złota
Trasa 6. Na węgierskim trakcie
Trasa 7. W dolinie Ropy

Rozdział VI Alternatywne formy wypoczynku
Urlop z koronką
Do wód!
Wapienne
Wysowa
wakacje w siodle
Na narty w Beskid Niski
Literatura
Spis ramek
Indeks obiektów z rozdziału IV
Indeks miejscowości z rozdziału V

Tytuł: "Gorlice na szlaku czarnego złota"
Autor: Paweł Krokosz
Wydanie: I
Stron: 128
ISBN: 978-83-60506-74-5
Wydawnictwo: Bezdroża
Kraków 2007

Rozdział VI "Alternatywne formy wypoczynku" str. 116
Urlop z koronką
Wspaniałym pomysłem na spędzenie wolnego czasu jest odwiedzenie Bobowej, w której odpoczynek można połączyć z nauką trudnej sztuki wyrobu koronki klockowej.
Tradycje koronkarskie tej miejscowości liczą już kilkaset lat. W XIX w. nastąpił bowiem prawdziwy renesans tego rzemiosła, po chwilowej utracie popularności w poprzednim stuleciu. W encyklopedii powszechnej z 1860 r. czytamy: "Koronki bobowskie dawniej stanowiły ważną rubrykę w skromnej wyprawie okolicznych dziewic szlacheckich. Cała ludność niewieścia zajmuje się tą robotą. Służą na obszewki poszew i bielizny niewieściej".
W 1889 r. w Bobowej powstała żeńska Krajowa Szkoła Koronkarska. Pomimo, że podobne placówki zakładano w innych galicyjskich miejscowościach prymat Bobowej w koronkarstwie pozostał bezsprzeczny. W 1902 r. uczennice szkoły prezentujące swoje wyroby zdobyły brązowy medal na wystawie w Saint Louis. 3 lata później bobowskim koronkom przyznano złoty medal w san Francisco. Kursy koronki klockowej prowadzono przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego, a nawet w czasie okupacji hitlerowskiej. Szczególne zasługi w ksztąłceniu nowych pokoleń, zajmujących się tym artystycznym rękodziełem, wniosły Helena Rzerzycka-Dzikiewicz i Zofia Dunajczanowa. W 1946 r. w Bobowej rozpoczęła działalność szkoła zawodowa , w której koronkarstwo (następnie koronkarstwo z haftem ) stało się ważnym działem nauczania.
Po 1989 r. zainteresowanie wyrobem koronek zmalało, a tradycja ich wyrobu powoli zanika. Aby ratować to rzemiosło, w 1994 r. przy miejscowym zespole szkół zawodowych powołano do życia Stowarzyszenie Twórczości Regionalnej, które postawiło sobie na cel nawiązywanie i utrwalanie kontaktów pomiędzy absolwentami szkoły, a twórcami ludowymi oraz wszystkimi osobami interesującymi się dziejami Bobowej i okolic. W 1995 r. stowarzyszenie przy współpracy Ministerstwa Kultury rozpoczęło realizację "Programu ratowania ginącego zawodu i rękodzieła", w ramach którego w szkołach podstawowych i średnich gminy Bobowa organizowane są trzymiesięczne kursy dla osób dorosłych, a uczestnicy pokrywają jedynie koszt zakupu materiałów.
[...]

Kurs Koronki Klockowej informacji udziela Centrum Kultury i Promocji Gminy Bobowa 38-350 Bobowa, ul. Grunwaldzka 126, (18) 3514001, fax (18) 3530196, e-meil: koronki@bobowa.pl

"Urlop z koronką" Jadwiga Śliwa , 38-350 Bobowa, ul. ks. Jana Kurka 563, tel. (18) 351 48 53, 694 899 004, e-meil: jadwigasliwa@poczta.onet.pl Indywidualne kursy dostosowane do wymagań i poziomu zdolności każdego uczestnika. Na czas trwania kursu zapewnia się niezbędny sprzęt, narzędzia i materiały do wyrobu koronki klockowej. W ramach kursu istnieje możliwość zwiedzania zabytków Bobowej i ciekawych miejsc okolicy."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn gru 13, 2010 6:03 am przez lucyna, łącznie edytowano 5 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 09, 2009 2:01 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Prawie każdy z nas słyszał o akcji "Wisła", przesiedleniu ludności nazwijmy to ukraińskiej na tzw. ziemie odzyskane. To był tylko fragment przeprowadzanej z wielkim rozmachem czystki etnicznej (nie wiem czy nie lepszym określeniem byłoby stwierdzenie religijnej - wysiedlono bowiem grekokatolików i rodziny mieszane). Jest to problem bardzo złożony, gdyż pierwsze przemieszczenia ludności rozpoczęli Sowieci już w 1939 r. II wojna światowa na naszym terenie miała trochę inny przebieg. Na Sanie bowiem była granica pomiędzy ZSRR, a Generalną Gubernią. Strona sowiecka była równie okrutnym okupantem jak hitlerowskie Niemcy. Dwaj Bracia mojej Mamy zostali w bestialski sposób zamordowani przez Rosjan. Jeden był kurierem, a drugiego podejrzewano o przynależność do antykomunistycznej partyzantki. Rozpatrując aspekt wysiedleń należy pamiętać o umowie podpisanej pomiędzy Ukraińską i Białoruską Republiką, a rządem PKWN o tzw. dobrowolnych wysiedleniach. W wyniku powojennych zmian w granicach naszego kraju mieszkało około 700 tys ludności wyznania grekokatolickiego i prawosławnego określanych jako Ukraińcy, a na obszarze ZSRR 700-800 tys. Polaków. Akcja przesiedleńcza ludności ukraińskiej do USSR rozpoczęła się 15 października 1944 r. Do sierpnia 1945 r. wysiedlono 229 tys Ukraińców. Należy wspomnieć o tym, że UPA broniła autochtonicznej ludności przez tzw. dobrowolną wywózką. Jednym z przeciwników w owym okresie ukraińskiej partyzantki był NKWD. Łącznie w ramach tej akcji trwającej do 15 października wysiedlono 478 486 (121 521 rodzin), w tym z województwa rzeszowskiego 267 795 tzw. Ukraińców. Polskich repatriantów było 788 000.
Warto o tym pamiętać rozmawiając o konflikcie polsko-ukraińskim i o Akcji "Wisła".
Nie spotkałam się z żadnym pracowaniem tego problemu. Mogę tylko polecić książkę o której już rozmawialiśmy "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie..." Waldemara Basaka, rozdział I & 3 "Przesiedlenia ludności ukraińskiej i walki z UPA".

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano Pn sie 02, 2010 5:18 pm przez lucyna, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 11, 2009 8:16 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 21, 2007 9:28 pm
Posty: 2176
Lokalizacja: Litwini wracali?
Jako, że to Lucy odwala tu brudną robotę, a ja jestem tylko szoferakiem, który przy pomocy swoich kameradów pewne słowa przedzierzga w czyny...

... chcę serdecznie zaprosić wszystkich na spotkanie z dr Waldemarem Basakiem i rozmowę o książce "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie...", które odbędą się dnia 19 listopada 2009 roku w Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, na ul. Gdańskiej 13 o godz. 17...


Monologi Lucyny nie idą więc w gwizdek, Moi Drodzy. To tylko tak wygląda. ;)

_________________
I'd rather be riding my motorcycle thinking about God than sitting in church thinking about my motorcycle.

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 16, 2009 12:49 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Pomyliły mi się forty i to na naszym Forum więc musiałam sięgnąć do zawartości mojej biblioteczki. W tym wątku dużo mówimy o wydawnictwach Urzędu Miejskiego w Przemyślu. Odwalają kawał bardzo dobrej roboty. Promocja to silny punkt tych samorządowców, publikacje są bardzo ciekawe i wartościowe. Tak zastanawiam się czy nad opracowaniem materiałów nie pracują przewodnicy lub historycy regionaliści. Każdy z nich czy to mini przewodnik czy folder to znakomicie przygotowana pod względem merytorycznym publikacja. Ja wczoraj posiłkowałam się mini przewodnikiem "Twierdza Przemyśl" Tomasza Idzikowskiego. To maleńka książeczka przesączona wiedzą i tą teoretyczną, i to praktyczną, taka mini mini monografia na dodatek bogato ilustrowana. Są tu zarówno zdjęcia aktualne jak archiwalne, mapki, reprodukcje plakatów, plany i schematy fortów, dołączono także mapkę fortecznych szlaków rowerowych. Całość jest pomysłowa, niezmiernie ciekawa i przydatna. Jest to publikacja przeznaczona dla turystów nieobeznanych ze sztuką fortyfikacyjną więc są tu krótkie opisy poszczególnych obiektów, tras dojazdowych, przybliżono niebezpieczeństwa czyhające w każdym obiekcie, napomknięto także o innych obiektach z I wojny występujących obok fortów. Opisano także rdzeń fortyfikacji, koszary,cmentarze, muzea i organizacje. Dodano i słowniczek trudniejszych terminów.
Jednym słowem jest to świetna publikacja kosztująca grosze. Przewodniczek kosztuje coś około 10 zł.
www.przemysl.pl

Tytuł: "Twierdza Przemyśl mini przewodnik"
Autor: Tomasz Idzikowski
Wydanie: I
Stron: 56
ISBN: 83-918937-7-4
Wydawca: Urząd Miejski w Przemyślu
Przemyśl 2005

"Twierdza Przemyśl" str. 30
"Fort VIII "Łętownia"
Zbudowany w latach 1854-1855 jako siedmioboczny szaniec artyleryjski nr 4. W roku 1878 szaniec zmodernizowano dobudowując koszary, schron główny oraz poprzecznice. W latach 1881-1882 na miejscu szańca wybudowano jednowałowy fort artyleryjski. Fort założono na pięciobocznym zarysie, w części szyjowej znajdowały się koszary, przed nimi schron główny z magazynami amunicji, wzdłuż wału rozmieszczono stanowiska artyleryjskie oddzielone poprzecznicami mieszczącymi schrony pogotowia. Fosa broniona była z trzech kaponier oraz w części szyjowej ze stanowisk za murem Carnota. Na forcie zabezpieczone zostały wszystkie otwory studzienek, więc można go bezpiecznie zwiedzać. Nie należy jedynie wchodzić na strop koszar, z którego można spaść na dziedziniec. Fort oczyszczony jest z dzikiej roślinności i systematycznie koszony. Zwiedzając fort warto przejść się wokół niego i podziwiać piękny krajobraz roztaczający się z dwóch punktów widokowych.Obecnie fort jest dzierżawiony i od maja do września otwarty dla ruchu turystycznego. Można go zwiedzać w piątki od 15.00, zaś w soboty i niedziele od 11.00 do 19.00. Na forcie mieści się ekspozycja poświęcona Twierdzy Przemyśl, można tam również nabyć publikacje dotyczące tematu fortyfikacji. Odwiedzający mogą liczyć na oprowadzenie przez znawców tematu. Istnieje również możliwość zorganizowania imprezy rekreacyjnej.
Telefony kontaktowe na dzierżawców fortu: 604 665 756 lub 604 869 322
E-mail:fort8@poczta.onet.pl

Dojazd
Z drogi Przemyśl - Dynów w miejscowości Kuńkowice skręcamy w prawo i droga forteczną po ok. 2 km dojeżdżamy do fortu.

Uwaga
Na lewo i prawo do fortu zachowały się liczne pozostałości okopów z okresu oblężenia twierdzy."

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Ostatnio edytowano So wrz 11, 2010 6:04 am przez lucyna, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 317 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 11  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL