Wolf_II napisał(a):
Najpierw e_l podchodzi do zagadneinia bardziej ideologiczne/politycznie niz zdroworozsądkowo i ekonomicznie teraz Ty .
Jak mi się wydaje, to pierwsza część mojego postu była właśnie ekonomiczna i zdroworozsądkowa. Politykę widzę natomiast u pana premiera, który akurat tuż przed wyborami "musiał" odkupić PKL.
Wolf_II napisał(a):
Krótka ta historia, kolego/koleżanko Wolf II.
Ja jestem "stary grzyb" i miałem jeszcze okazję poznać w Tatrach ludzi co pamiętają jak kolejka na Kasprowy powstawała. Otóż wtedy (pisanych źródeł jest od cholery) wielu powszechnie szanowanych ludzi uważało sam pomysł jej budowy za "zbrodnię na Tatrach" i dyskusja była gorąca i emocje sięgały zenitu. Ale "spiritus movens" całej sprawy, wiceminister komunikacji, Aleksander Bobkowski, był twardy jak głaz i nie dał się zakrzyczeć. Warto jednak przypomnieć, że pan wiceminister był "w cywilu" zięciem Prezydenta RP, Ignacego Mościckiego, niewątpliwie wybitnego uczonego światowej sławy, ale politycznie to raczej prototyp "Adriana". Żartowano sobie, że wyspecjalizował się głównie w używaniu nożyczek do przecinania wstęgi przy oddawaniu do użytku czegokolwiek, nao może nie szaletu jak w słynnym filmie "Skandal w Clochemerle" ale coś koło tego. Uwielbiał również się pokazywać na tle hożych dziewoi i chłopaków w ludowych, włościańskich strojach. (wszelkie podobieństwo do ostatnich tygodni czysto przypadkowe).
Pan Bobkowski oprócz kolejki na Kasprowy "popełnił" jeszcze kolejkę na Gubałówkę (ta nie wzbudziła emocji), ceprostradę na Szpiglasową, Hotel na Kalatówkach w tyrolskim stylu, ni w pipę ni w oko, do regionalnnej architektury a także nosił się z zamiarem przedłużenia trasy kolejki aż na Świnicę (nie dogadał się jednak z wrażą Pragą, oczywiście tą nad Wełtawą. Te czasy środowisko górskie określiło jako "Bobkowszczyzna w Tatrach".
Trochę później, polityczne środowisko pana Bobkowskiego "wyzwoliło" z czeskiej niewoli całe Tatry na północ od głównej grani i wedle różnych przecieków pan minister miał plany aby z dolin Białej Wody i Jaworowej uczynić centrum narciarskie na alpejską skalę - hotele, skocznie, trasy zjazdowe, trasy biegowe itp. "Na szczęście" wybuchła wojna... Tu od razu zastrzegam - zwrot "na szczęście" nabrał od kilku dni nowego znaczenia, ale tutaj akurat się z panem premierem zgodzę. Oczywiście trochę głupio cieszyć się z cudzego nieszczęścia (wiem coś o nim, sam po załamaniu i komplikacjach chodziłem z gipsem na ręce prawie cały rok), ale wyrzucenie 50 milionów na "zabawkę" pana Kubicy byłoby idiotyzmem. Młodzi ludzie w wieku szkolnym w Polsce dość powszechnie cierpią na otyłość, są nieruchawi itd - warto zdać sobie sprawę ile za te 50 baniek można wybudować przyszkolnych boisk do siatkówki lub kosza albo sal gimnastycznych. Gdyby jednak FIAT w Tychach chciał posponsorować pana Kubicę, to nie mam nic przeciwko temu.
Wróćmy jednak na Kasprowy. Wtedy w 1935 roku do dymisji podał się prezes Państwowej Rady Ochrony Przyrody, światowej sławy uczony, profesor Szafer, ale dymisja nie została przyjęta. Sanacja nie była zbyt przyjemna ale elementarnych dobrych obyczajów przestrzegano (jeśli ktoś to potraktuje jako aluzję, to jego sprawa, ja tylko referuje fakty).
Budowa kolejki na Kasprowy nie wprowadziła naszego kraju do światowej elity narciarstwa zjazdowego, co było ponoć zamiarem Bobkowskiego (jednocześnie prezesa PZN) co było typowym "z motyką na słońce", ale przy okazji "zaśśmieciła" całe otoczenie Hali Gąsienicowej - "koń jaki jest, każdy widzi".
Wolf_II napisał(a):
Cytuj:
Protestowali przeciwko niej wszyscy: i ekolodzy, i władze Zakopanego, i politycy. W pewnym momencie na wspólnej konferencji prasowej występowali nawet posłowie PO i PiS. Główny zarzut? Oddanie narodowego skarbu w obce ręce.
Zatem nie p. premier ogłosił to skarbem narodowym, tylko powtórzył określenie funkcjonujące od wielu lat.
Wybacz, ale mam zupełnie inną listę "skarbów narodowych" i kolejka na Kasprowy nijak się niej nie mieści. Cały ten szum to raczej przykład krzykliwej "pseudopatriotycznej hucpy", tak wdzięcznie ulubionej przez nas. Dobrze, że Amerykanie o tym nie wiedzą, bo pewnie by to zaowocowało paroma "polish jokes".
Pani doktor Zofia Radwańska - Paryska, na znak protesty ani razu nie skorzystała z kolejki. Oczywiście trochę przesadziła, ale cenię zasady. Albo się je ma, albo. (autocenzura).
Jestem z zawodu inżynierem i to obliguje mnie do wyrażenia podziwu dla ministra Bobkowskiego, że udało mu się zrealizować SYSTEMEM GOSPODARCZYM tą budowę w ciągu siedmiu miesięcy. Dzisiaj by to trwało pewnie z pięć lat. Ale... większość prac transportowych wykonano na piechotę na plecach miejscowych górali a także przy pomocy huculskich woźniców oraz traczy sprowadzonych aż z Polesia.. Czy potrafisz sobie wyobrazić, Wolf II, dzisiaj zakopiańczyków w tej roli? W życiu! Huculi i Poleszucy może tak, bo tam nadal bieda aż piszczy. Dzisiaj oczywiście technika budowlana ma inne możliwości, ale jestem pewien, że ruina środowiska przy budowie byłaby masakryczna. Prymityw bywa uciążliwy ale skuteczny - "inżynierskim okiem" przyglądałem się piramidzie Cheopsa i doszedłem do wniosku, że ani jedna współczesna firma budowlana by się nie podjęła takiej budowy.
Wolf_II napisał(a):
Cytuj:
Ale tamtych kolejek nikt nie traktuje jak "skarbu narodowego",
Podobnei jak gór. A zastanawiałes się, ile w takich alpejskich krajach jest kolejek na szczyty 2 i 3K a ile w Polsce? Ciekawy jestem Twoich przemyśleń .
Wybacz, ale nie rozumiem? Że tam jest więcej? Proponuje policzyć w odniesieniu do powierzchni. Idę o każdy zakład, ze w Tatrach (razem z Łomnicą) taki wskaźnik jest znacznie wyższy niż w Alpach. Stwierdzam tak na :nos" - nie mam zielonego pojęcia ile jest w Alpach kolejek.
Wolf_II napisał(a):
a jeżeli bilety stanieją to co? Wejdziesz pod stół i odszczekasz? .
Z największą przyjemnością!
Wolf_II napisał(a):
Całe zamieszanie jest stąd, że w końcu ktoś w tym kraju ma czelność spełniać swoje obietnice wyborcze . Przecież można było obiecać, i obietnicy nie realizować - tak jak to przez 26 lat czyniono .
Mein lieber Wolf II (nie uwaasz, że ten nick w Polsce się źle kojarzy, przynajmniej dla mmojego pokolenia?) - widzisz, bywają obietnice mądre i głupie, niektóre wręcz idiotyczne. Aby się nie narazić na jazgot PP, pozwól, że tych ostatnich nie wymienię - to taka moja "słodka tajemnica".
Wolf_II napisał(a):
Markiz, e_l: przypomnijcie proszę - czy tak bardzo martwiliście się i byliście dociekliwi na co w 2013 r. poszło 215 mln za PKL jak teraz się troszczycie o wydane 400-500 mln? .
Nie wiem co sądzi Koleźanka e_i, dla mnie wszystko co się dzieje wokół PKL po prostu śmierdzi. I jest mi całkowicie obojętne, czy smrodek unosi się wokół PO, PiS, SLD czy jeszcze kogoś innego. Warto to wyświetlić i kogo trzeba posłać do pierdla. I tyle.
A co do tej całej ekonomii - pochodzę z Wielkoposki, konkretnie Poznania, a tam kursuje takie powiedzonko, że "Tanio sprzedać i drogo kupić, to każdy głupi potrafi". Paniał, jak mawiają Rosjanie?
Tak od tematu ale nie całkiem - wczoraj media informowały, że straty polskich rolników z powodu suszy ocenia się na 1.5 miliarda dolarów. Rząd jak dotąd wypłacił coś koło 300 milionów. W tej sytuacji wyrzucenie ok. 0.5 miliarda na PKL traktuję jako (autocenzura).
Wolf_II napisał(a):
Markizie, wzrusza mnie Twoja troska o finanse publiczne, w tym o wydatki na 500+. Szkoda, że przez 8 lat nie martwiłeś się o wyciekające setki miliardów (!) PLN przez przewałki na VAT... Może w końcu pojmiesz dlaczego za zaniżone pieniądze sprzedano PKL w 2013 r. Bo trzeba było budżet ratować po tym jak zaniedbano zwalczanie oszustw podatkowych.
Podobno trollingiem wyborczym zajmuje się w kancelarii premiera pan minister Szefermaker. Dobrze chciaż płaci? Bez urazy!