Cześć!
Najpierw miałem napisać w wątku "pochwal się radością".
Ale doszedłem do wniosku, że Olimp zasługuje na "swój temat".
Ale póki co - w stylu "pochwal się radością"
W dniu dzisiejszym wszedłem na Olimp - wierzchołek główny Mytikas.
I to w stylu "masochistycznym",
czyli wejście z parkingu w Prionii i zejście tego samego dnia.
Dla informacji - jest to różnica w poziomie 1819 m,
Szczyt jest aż do samej końcówki technicznie łatwy, by na samym końcu podnieść ostro adrenalinę,
jak dla mnie ostatnia godzina wycieczki to najzwyklejsza wspinaczka w ekspozycji i z w miarę stałymi trudnościami około I UIAA.
Czas wejścia to 9h i 10 minut
, zejścia 5h 30 minut.
Nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie pełny skład wycieczki:
Ja (49), moja żona (40), moja starsza córka Ola (15), moja młodsza córka Zosia (13).
Można by to nazwać - ekstremalna turystyka rodzinna.
Wycieczka odbyła się w ramach pobytu na wycieczce All Inclusive do hotelu trzygwiazdkowego, kupionego w opcji last minute (takie prawdziwe - we wtorek zakup w środę rano wylot). Przyjmijmy, że się nam nudziło
.
Generalnie pełny spontan - bo jak słusznie powiedziała moja lepsza połowa - gdybyśmy wiedzili na co się porywamy, to byśmy w życiu nie poszli.
Ogromne gratulacje przede wszystkim dla Zosi, nie wiem, czy kiedykolwiek powtórzy chociaz połowę takiego przedsięwzięcia. A kryzys fizyczny na 300 metrów przed szczytem nie był udawany i widziałem to.
Gratulacje dla Oli, mojej szanownej małżonki i dla samego siebie też
.
Chociaż pewnie niejeden postuka mi się w czoło
. My tam jesteśmy zadowoleni.
(Piszę wprost z Grecji - jutro do domu.)