Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt lis 01, 2024 12:03 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pn cze 28, 2021 1:24 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
Wreszcie Słowacja otwarta- tym razem w piątek wieczorem zjechaliśmy z Anią do Javoriny, Ela, Andrzej byli tam już od paru godzin, nas zatrzymały korki na Zakopiance (pożar auta przed Głogoczowem). To było w zeszłym tygodniu, 18.VI. Zapowiadał się upał, co dla starych ludzi oznacza problemy. Więc dobrze jest wybrać się na coś małego. Ania zaproponowała Mały Jaworowy od Zawracika. Czemu nie, w końcu jeszcze tam nie byłem. W górach śniegu moc, więc czekan, raki, nie wiadomo, jakie trudności na grani, więc i lina i tak się trochę szpejów uzbierało. Żadne tam "light & fast". Wyszło, że warto zacząć na rowerach, bo legalnie do Belovodskiej Polany można dojechać (od domku w Javorinie jakieś pół godziny). Ela pozwoliła mi na stałe zostawić dwa rowerki w szopie, tylko dopompowałem i ruszamy. Do hotelu jest pod górkę, za to do Łysej Polany cały czas prawie 4 km w dół . Za ( a właściwie nad) Anią widać Lodowy
Obrazek
Teraz, już za Łysą Polaną pomału doliną pod górę

Obrazek

I wreszcie widoki, za którymi tak tęskniliśmy

Obrazek
Obrazek

Oczywiście, rowerki zostały pod wiatą, koło leśniczówki. Po drodze nikogo nie spotykamy- poza grupką z przewodnikiem na Łysej, jeszcze przed szlabanem do doliny. Wciąż gorąco.

Więc może od razu przejdźmy wyżej. Nad Zawracikiem Rówienkowym w słońcu lśni jakiś ring, myślałem, że do asekuracji. A tam przymocowana na kleju staromodna ósemka z pętlą i obok fotografia na niewielkiej plakietce jakiegoś 30-paro letniego Słowaka, który, niestety, zginął gdzieś w okolicy, chyba w 2018 roku. W pobliżu nie ma większych trudności- może poza pierwszym spiętrzeniem grani, które da się obejść ścieżką. W zejściu można mieć problemy, schodząc później woleliśmy trzymać się do końca ścieżki.

Obrazek

Tylko dojście do niej trawersem w lewo może być czujne, jeśli nie chcemy się zbytnio obniżać -bo dość krucho. Idąc tak jak my -z przełęczy na wprost do góry i lekko skosem w lewo trzeba rzeczywiście uważać, bo można się zapchać, przez moment lekko w okolicach jedynki -Ania zażyczyła sobie, by w tym miejscu trochę użyć asekuracji- dosłownie parę metrów. Potem docieramy na łatwy trawiasty teren ze ścieżką, która wyprowadza na płaski, ale bardzo eksponowany, długi fragment grani szczytowej, znowu trochę wspinania. Od liny robi mi się jeszcze bardziej gorąco,więc zdejmuję ją z pleców. Zostawiliśmy linę na trawkach i dalej na lekko żywcujemy po grani.


Obrazek

Obrazek

Najwyższy punkt grani jest chyba najbliżej obniżenia w kierunku Przełęczy Rozdziele, nie ma vrchlovej knihi, tak na oko- to tam jest wierzchołek, gdzie stoi Ania. W tym dniu by mecz Polska-Hiszpania, więc zabraliśmy akcesoria kibica - i z wysokości ok. 2385 -chyba poskutkowało.


Obrazek

W drodze powrotnej trzymamy się ścieżki, lina niepotrzebna, ale trawers przez kruchą rynnę tuż nad Zawracikiem nie był zbyt przyjemny. Schodząc z przełęczy w stromym śniegu trzeba, rzecz jasna, uważać. Czekan wbity po głowicę i 30 m liny pozwalają ubezpieczać zejście najbardziej stromym fragmentem. Chociaż na śniegu widać ślady, że i tędy niedawno ktoś zjeżdżał na nartach. A potem dłuugie zejście. I czekające mnie 2 tygodnie sesji.

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr cze 30, 2021 12:38 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N sie 25, 2013 10:23 am
Posty: 1511
Bardzo fajna relacja.

krzysztof_KrK napisał(a):
W tym dniu by mecz Polska-Hiszpania, więc zabraliśmy akcesoria kibica - i z wysokości ok. 2385 -chyba poskutkowało.


Szkoda tylko, że w dniach pozostałych meczów nie zaplanowaliście sobie podobnych wycieczek - może naszym poszłoby trochę lepiej ;-)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lip 03, 2021 1:00 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1510
Lokalizacja: W-wa
Rambubu napisał(a):
Bardzo fajna relacja.
tak jest :)

Mam takie wspomnienie sprzed paru lat z dworca PKP w Zakopanem. Na zewnątrz jest już ciemno, siedzę w pobliżu kas, czekam na autobus, gapię się na ludzi. Po mojej prawej stronie, pod oknem (na parapecie czy ławce, od zachodniej strony) siedzi... no właśnie, chyba Krzysztof_KrK (?), którego w tamtych czasach nie było jeszcze na forum. Wyjmuje coś do jedzenia (puszka? słoik?) ze sporego, jasnoszarego, nieco archaicznego plecaka. Na ludzi wokół nie zwraca uwagi. Wsiada potem do Flixbusa do Krakowa.

(dodam szczegół dla rozpoznania wieczoru: na podłodze obok leżał skacowany turysta tatrzański, od którego strasznie cuchnęło wódą i całą resztą - wsiadł do krakowskiego autobusu.)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lip 04, 2021 8:09 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
anke napisał(a):
pod oknem (na parapecie czy ławce, od zachodniej strony....)
No tak, przypominam sobie parę takich wieczornych posiłków. Bo wtedy chodziłem po górach sam i starałem się korzystać z Flixbusa lub Stramy. Bo gdy zmęczenie wychodzi a wygodnie się rozsiądę za kierownicą, to można przysnąć, więc bałem się jeździć sam. Takie jednodniówki zostawiały wystarczająco dużo czasu, by jakiś spory kawałek szlaku zaliczyć. Odkąd zacząłem chodzić w góry z Anią, zabieramy się autem. Zresztą mam coraz mniej czasu, aż boję się, jak będzie na emeryturze (potencjalnie możliwej już za rok, no chyba, że wróci Platforma do władzy). Moja górska reaktywacja nastąpiła po prawie 30-letniej przerwie w 2013, z Anią zacząłem łazić po górach pod koniec sierpnia 2015, jeszcze parę samotnych wyryp zrobiłem w 2016 - wiec to mogło być gdzieś pomiędzy tymi datami. Byłem głodny, ale zabrakło czasu na wizytę w barze, a w plecaku był jeszcze spory zapas. Pewnie nie patrzyłem na innych podróżników, bo skupiłem się nad tym, by nie nakruszyć.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lip 10, 2021 11:48 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
Ponownie udało się wygospodarować 2 dni w Javorinie.

Rano we wtorek kończyłem remont w Żywcu (firma wymieniała 1 okno) -po powrocie do Krakowa miałem 2 godziny na odpoczynek, spakowanie i po 18 juz jechałem po Anię. Tylko, że w pośpiechu zapomniałem zabrać jednego z 3 spakowanych worków. W tym plecaku była lina, szpej i zaświadczenie o 2-krotnym szczepieiu Astrą Zenecą. Rejestracja online na stronie https://korona.gov.sk/en/ehranica/ też mi się nie udała, bo wpisując kod pocztowy zamiast spacji wstawiła mi się kreska. Tylko to ostatnie mogło sprawić problem, bo tym razem Ania zaplanowała krótką wycieczkę z przewodnikiem w Tatry Bielskie, bez liny.

Jakoś udało się przejechać przez granicę w Jurgowie.

Obrazek

A w środę rano ruszyliśmy w trójkę przez Zadnie Koperszady i od razu zaniepokoiła nas ilość aut Lesnej Slużby - we wszystkich miejscach, skąd startuję
ścieżki myśliwskie, których w Bielskich pod dostatkiem. Dopiero wieczorem Ania wyczytała w sieci, że była po 2 stronach granicy akcja liczenia kozic.

Obrazek

Alternatywny plan przejścia Jagnięcej Grani też odpuściliśmy, bo przed domkiem Tanapu stało następne auto terenowe.
Obrazek

Ze względu na ograniczenia czasowe naszego przewodnika- wróciliśmy z Przełeczy Pod Kopą do Javoriny (a nasz przewodnik zaraz wrócił do Polski).
Obrazek

Obrazek

Dzięki temu po raz pierwszy zdążyliśmy zjeść porządny obiad w knajpie przy sklepie w Javorinie. Po zmianach personalnych znacznie się tam poprawiło, jedzenie całkiem niezłe i sklep lepiej zaopatrzony.
Nazajutz nastawiliśmy budzik na 4:30 i z domku wyruszyliśmy o 5:15, to nasz rekord. Ale dzięki temu pierwsze 2 godziny podchodziliśmy w
chłodzie.
Obrazek

Niestety, potem znów zaczęło prażyć- do tego zero wiatru, na stromym podejściu można się ugotować.
Obrazek

Nasze tempo dramatycznie spadło. Brak liny (tylko długa pętla wygrzebana z samochodu) spowodował zredukowanie planu - zamiast grani Jaworowego Muru -były Jaworowe Wierchy, do pierwszej z Jaworowych Turni.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po raz pierwszy udało się zdążyć na ostatni autobus z Łysej Polany do Javoriny, a późnym wieczorem już byliśmy w Krakowie.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt paź 08, 2021 11:44 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
Po deszczowym tygodniu zrobiło się okno pogodowe. Ania namówiła mnie na dwa dni w Tatrach (2. i 3. października). Wieczorem w sporym korku dotarliśmy do Javoriny. Prawie 3 godziny z Krakowa, wszyscy chyba mają podobne pomysły. Rano podjeżdżamy na parking Keżmarska Bela Voda i idziemy do Zielonego Stawu, gdzie witają piękne kolory jesieni.
Obrazek

Obrazek

Zostawiamy trochę rzeczy w schronisku. Na pierwszy dzień planujemy nieco łatwiejszą trasę: Kieżmarski przez Rakuską Czubę, granią Małego Kieżmarskiego. ścieżka najpierw idzie na lewo od grani, omijając skały Kieżmarskiej Kopy. Dopiero po jakimś czasie osiąga się grań, właśnie w tym miejscu jest krótki odcinek 1-kowy, można wyciągnąć linę.
Obrazek

Obrazek

Dalej jest bardzo długie podejście po kamolach, aż na wierzchołek Małego Kieżmarskiego. Po drodze oglądamy widmo Brockenu
Obrazek

Pojawiają się resztki śniegu, więcej zalega po północnej stronie. Ale tym razem tak zaplanowaliśmy trasy, by unikać północnych zboczy. Za to widoki są super. Za Anią -widać nasz następny cel- główny wierzchołek Kieżmarskiego Szczytu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podczas zejścia robi się coraz ciemniej- na Magistrali w rejonie Świstówki (przy łańcuchach) już trzeba włączyć czołówki.
WIdok na Huncowską Dolinkę i Rakuską Czubę

Obrazek

Obrazek

Wracamy do schroniska tuż przed zamknięciem bufetu, udaje się zorganizować "nocleg zastępczy" - choć wcześniej, przed południem- mówiono, że to niemożliwe. W ramach opłaty mieliśmy więc nocleg we własnych śpiworach na ławkach, całkiem niezłe śniadanie w niedzielny poranek -i coś jeszcze: trwający do 4 nad ranem koncert karaoke, głośnej muzyki, dwie godziny snu- to trochę mało, ale jakoś dało się przeżyć. Rano wychodzimy żółtym szlakiem ponad próg Dolinki Jagnięcej i tam skręcamy ku ścieżce na przełączkę za Jastrzębią Turnią. Na przełączce wita nas kozica


Obrazek

Widzimy schodzącą z Jastrzębiej Turni trójkę Słowaków i dalej idziemy granią , chwilami pierwsi, potem zostajemy w tyle. Ale mamy dużo czasu, chwilami z asekuracją. Oni cały czas na lotnej- na trawersach nie zakładali żadnych przelotów, my w takich miejscach woleliśmy się rozwiązać, może nadmiar ostrożności?


Obrazek

Dalsza grań chwilami wygląda groźnie, ale dzięki dobremu urzeźbuieniu to 1-ka.
Obrazek

W środkowym odcinku Słowacy obchodzą spiętrzenie ściany trawersem, postanowiliśmy iść w ich ślady, chociaż parę lat temu musieliśmy się bardziej trzymać grani, bo trawers był zaśnieżony. Wtedy wszystko szło trudniej, z Małego Kołowego schodziliśmy do szlaku, co trwało koszmarnie długo. Tym razem poztanowiliśmy dojść do Czerwonej Turni i dalej przez fragment GGT do szlaku z Jagnięcego . Dzięki temu za jasna zeszliśmy do szlaku- a nawet na próg Dol. Jagnięcej. Na trawersie był duży blok skalny, wyglądający niepewnie, więc trzeba było wydostać się na grań. Nie zabraliśmy na tyle szpeju, by się skutecznie asekurować, więc trochę cofnęliśmy się i gdy zobaczyłęm szansę przejścia, zacząłem żywcować, by później z góry rzucić Ani linę. Niestety, tuż pod granią było nieprzyjemne miejsce, gdzie musiałem się uciec do A0- podałem linę Słowakowi, kóry był akurat nade mną i zauważył, że mam trudności. Bo po prawej stronie, gdzie były jakieś chwyty- leżało parę luźnych kamoli po kilkadziesiąt kilo każdy, po lewej jedynie mały stopień na krawędzi na wysokości powyżej ramion, dopiero trzymając się liny jakoś się wygramoliłem. Gdyby nikogo wyżej nie było- musiałbym wytrawersować i stracić sporo czasu. A wystarczyło cofnąć się dalej, Ania bez trudu wyszła (z moją asekuracją. Człowiek się uczy całe życie.


Obrazek

Obrazek

Dalej uż było bez problemów, trzymaliśmy się grani. przyjemna wspinaczka z niesamowitymi widokami

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Wejście na najwyższy punkt (zwornikiem jest Czerwona Turnia) z przełączki za Małym Kołowym było wyjątkowo łatwe, ale zejście z tej turni- zwłaszcza pod koniec- niezbyt przyjemne. Znowu była w użyciu lina, nawet parę metrów zjechałem, bo trochę szkoda czasu. Ścieżka granią do Jagnięcej Przełęczy wymaga sporo wspinania łatwego- ale trochę się dłuży. A gdy dotarliśmy do żółtego szlaku i zeszli po łąńcuchach z grani- w dolinie pojawiły się mgły. I kozice.
Obrazek. W schronisku byliśmy sporo po 19-tej, ale dalsze zejście już bardzo się dłużyło, zwłaszcza, że depozyt nieźle nas dociążył. Gdy dojechaliśmy do Javoriny mieliśmy dość- trzeba było wreszcie się wyspać. Na szczęście, w poniedziałek pracujemy po południu, więc można było wyruszyć do Krakowa rano. Bo 2 godziny snu poprzedniej nocy- to zbyt duże ryzyko, jak dla kierowcy.


Ostatnio edytowano So paź 09, 2021 2:53 pm przez krzysztof_KrK, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 09, 2021 11:50 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1510
Lokalizacja: W-wa
krzysztof_KrK napisał(a):
-i coś jeszcze: trwający do 4 nad ranem koncert karaoke, głośnej muzyki, dwie godziny snu- to trochę mało, ale jakoś dało się przeżyć

Dziwi mnie niezmiennie, że zarządzający schroniskami pozwalają na to, regulamin mają widać w dupie, ale przecież sami też nie zasną, gdy się trzęsie od decybeli całe schronisko. Zjawisko nagminne także po polskiej stronie.
A wycieczki cudne, zazdroszczę znajomości Tatr, swobody, wspinania.

krzysztof_KrK napisał(a):
-Nie wiem, czemu to zdjęcie za pierwszym razem się przekręciło (choć w katalogu było poziomo)
to jeszcze usuń to przekręcone, żeby było elegancko :wink:

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So paź 09, 2021 2:58 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
anke napisał(a):
Dziwi mnie niezmiennie, że zarządzający schroniskami pozwalają na to, regulamin mają widać w d

Większość uczestników imprezy, to byli pracownicy schroniska- o ile się orientuję. Mogło być jeszcze gorzej -gdyby fałszowali. Miałem z tym do czynienia rok temu zimą na Przegibku. tylko, że spałem w pokoju i trochę lepiej tłumiło (za to krócej trwało).


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt kwi 19, 2022 12:32 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
W ostatni czwartek przed Świętami Ania namówiła mnie na wycieczkę skiturową (moja druga w tym sezonie, a pierwsza w Tatrach). To był ostatni dzień dobrej pogody, nawet za ciepło. Przenocowaliśmy w Javorinie, by rano zdążyć na pierwszą kolejkę na Hrebenok. W ogódku u Andrzeja i Eli- krokusy

Obrazek

Po przejściu z kolejki jakichś 100 m można przypiąć narty, tylko 1 miejsce na stromym fragmencie przed Zbójnicką Chatą z twardą lodoszrenią, dalej sporo mokrego śniegu sprzed paru dni. Super-widoki, śnieg mokry, więc górna część zjazdu bardzo kiepska, poniżej w cieniu zaczęło przymarzać, dopiero dalej- od połowy doliny była dobra jazda. Szkoda, że to był ostatni dzień legalnego ski-touringu w Tatrach Słowackich. Może za rok będę miał więcej szans na narty.

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt sie 23, 2022 11:08 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
Właściwie tytuł mogł być "jak nie pojechalem w Alpy"Właściwie tytuł mogł być "jak nie pojechalem w Alpy"
Ania zorganizowała 3-osobową ekipę , dla mnie miał być to pierwszy wypad w Alpy.

Najpierw Piotr się rozchorował, potem problemy z pogodą, a gdy już mieliśmy z Anią wyruszyć - w przeddzień dopadł mnie jakiś grypo-podobny wirus. Po 5 dniach gorączki jakoś się pozbierałem, ale wciąż byłem mocno osłabiony. 2 testy covidiwe -nagatywne, ale nadal jakiś wysoki CRP. Gdy tak dosypiałem siedzac na kanapie, obudził mnie telefon Ani. Zanosi się na 2- 3 dni pogody w Tatrach, trzeba działać.

Nazajutrz podjeżdżamy do Javoriny, Andzej i Ela mają gości, my tylko zostawiamy samochód w ogrodzie i przepakowujemy się na 3 dni do schroniska przy Zielonym Stawie Kieżmarskim. Jakieś 17 kg na plecach nie bywało problemem, ale tym razem ciągle muszę odpoczywać.
Jakoś się dowlokłem. I chociaż był akurat "Tydzień JAMES" -udało się dostać 2 miejsca na stryszku nad agregatem.
Nazajutrz (11.VIII) wyszliśmy na Jastrzębią Turnię.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Postanowiłem wypróbować nowe buty specjalnie kupione "na Alpy". Dobre do raków półautomatów, ale na dwwójkowej płycie na zejsciu granią -żałowałem, że nie zabrałem podejściówek, lub trzewików wspinaczkowych.

Obrazek

Obrazek


W sumie o 13:00 już schodziliśmy z przełęczy, , gdy zaczęło (na szczęście na krótko) padać, nawet z odrobiną gradu. Więc spokojnie zeszliśmy do schroniska, ja miałem trochę odespać i zregenerować się przed jutrzejszą poważniejszą akcją. Ania nie mogła usiedzieć, poszła pod próg Dzikiej, wypatrzyła jakąś kolebę i tablicę upamiętniającą tragiczny wypadek jakiegoś młodego Słowaka.

Obrazek

Obrazek

Prognozy pogody na piątek były lepsze, to nył zresztą ostatni dzień przed załamaniem pogody, więc w sam raz na dawno planowane Papirusowe Trurnie.

Podchodzimy przez Dziką Drabinę, przez próg Dzikiej, dalej ścieżką na górne piętro dolinki, tu opuszczamy ścieżkę na Baranią Przeł. i udajemy się pod ścianę Czarnego Szczytu, gdzie zaczynają się: Papirusowa Drabina ( i nasza droga zejściowa - Jakubowa Ławka ( czy też Drabina?). Papirusowa Drabina, to wybitny płytowy zachód z 3-ma częściami przedzielonymi płytkimi rynnami, wyprowadzająca na trawiastą Przełęcz Stolarczyka, z widokiem na 3 Papirusowe Turnie i górujący nad nimi Czarny Szczyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nauczony wczorajszym doświadczeniem, na przełeczy przebieram trzewiki. Po wyjęciu szpeju, jest wystarczająco dużo miejsca na "panzer-Salewy".
Od razu lepiej się wspina. Pierwszą Małą Papirusową Turnię Paryski zaleca atakowac od strony Pn. -czyli od strony Dol. Czarnej Jaworowej. Jest stromo, ale bardzo dobrze urzeźbione, porządne stopnie.

Obrazek

Obrazek

Najciekawsze jest wejście na blok szczytowy Pośredniej Papirusowej T. - pętle zachęcają do zjazdu (jak radzi WHP) na półkę z dalszą częścią drogi. Tak też robimy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Wielkiej Papirusowej T. też zjeżdżamy, a przed Papirusową Szczerbiną nadchodzą mgły i nie wiemy, czy nie czeka nas powtórka z wczorajszego deszczyku.


Obrazek

Obrazek

Tu kończy sie nasza grań, ale zejście będzie nietrywialne. Na lewo od ostrza grani przechodzimy przez spiętrzenie pod blokiem szczytowym Czarnego, ale niepewni pogody- odpuszczamy wejście na jego wierzchołek.

I próbujemy sobie przypomnieć, którędy się schodzi na Czarną Galerię.

Trzymać się kopczyków - to za mało- bo jest ich pełno na różnych wariantach. Napierw obniżamy się wzdluz GGT, by trafić na dolny trawers. Wydawało mi się, żę nim idąc trafimy terenem 0+ na górną Czarną Galerię. Ale tam za kopczykiem -pętla zjazdowa. Więc może wyżej? Idziemy w kierunku górnych kopczyków. Znajdujemy bardzo ładny ring zjazdowy. Więc już nie bawimy się, tylko zjeżdżamy 20m i następne 15, też z ringu. I jesteśmy na Galerii.

Obrazek


Obrazek

Za to pogoda się poprawia, mamy niezłe widoki w stronę Łomnicy i Durnego.
Obrazek


Obrazek
W dole wypatrzyłem ścieżkę Jakubową Ławką, tylko trzeba tam jakoś zejść. Są kopczyki, ale dalej robi się nieprzyjemnie- bo w żlebiku tkwi ruchomy, (jakoś zaklinowany, lecz nie wiadomo, czy dobrze) -spory półmetrowy kamol. Nad nim zakładamy zjazd z pętli, bo lepiej nie ryzykować.

Obrazek
I jeszcze jeden "moment techniczny" -ostatnie metry Jakubowej Ławki. Wygląda groźnie, ale dość lite i nieźle urzeźbione.

Obrazek

I tak jakoś nam zeszło, że przed dojściem do Dzikiej Drabiny zrobiło się całkiem ciemno. Ania za dużo czasu poświęca na robienie zdjęć, przebieranie się i telefony do Mietka, ja też nie bez winy, bo na podejściu wlokłem się, jak emeryt (odpowiedni wiek już zresztą osiągnąłem). Więc łapiemy się za łańcuchy, a tam, gdzie usunięte, zakładamy linę do ringu i zjeżdżamy. W końcu docieramy na piargi.

I tam - gubimy ścieżkę. Dramatu nie ma, bo długie języki piargów pozwalają jakoś przebrnąć bez chaszczingu przez kosówki. I wreszcze- schronisko. Rano następnego dnia schodzimy przez Przełęcz Pod Kopą do Javoriny, już w deszczu.

W domku w Javorinie Andrzej z Elą robią nam jeszcze obiad. I przed wieczorem już jesteśmy w Krakowie. Może za rok uda sie wreszcie w te Alpy? zresztą w okolicach Javoriny jeszcze sporo pięknych wypraw mamy w planach.

(wszystkie zdjęcia są z telefonu Ani)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 24, 2022 6:58 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 26, 2013 7:31 am
Posty: 1616
Lokalizacja: Tarnow
Gratulacje, u mnie wciąż te cele czekają na realizację. Może jeden w tym sezonie uda się zrobić.

_________________
flickr

------

"czekan, jak sama nazwa wskazuje - narzędzie do czekania"
Włodzimierz Firsoff
Taternik 1932 nr 3


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr sie 24, 2022 9:57 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): So lut 09, 2013 10:52 pm
Posty: 1145
Lokalizacja: Łódź
Ale dlaczego Ty się z tym jednym kijkiem wszędzie wspinasz ?

_________________
Gdzie wola - tam droga.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz sie 25, 2022 7:31 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
TataFilipa napisał(a):
dlaczego Ty się z tym jednym kijkiem wszędzie wspinasz ?

tym razem kijek rzeczywiście przeszkadzał -talerzyk często łapał linę. Ale staram się z nim nie rozstawać ze względu na mini-czekan w głowicy kijka. To bardzo pomaga w śliskich trawkach. Problemem jest też długość- nie da się go bardziej złożyć- natomiast rozciągnąć można do 2m i wtedy po zdjęciu talerzyka jest mała sonda lawinowa. W efekcie na nartach nie używam czekana, co jest wygodniejsze. Kiedyś próbowałem go przytroczyć do plecaka- wtedy sporo wystaje do góry i haczy o okapy. Może Black Diamond wyprodukuje nowszą -bardziej składaną wersję. Np. w Tatrach Bielskich na Muraniu świetnie się sprawdzał. Na razie nie wybieram sie na drogi powyżej III, to z kijkiem mogę sie nie rozstawac.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 28, 2022 7:47 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1510
Lokalizacja: W-wa
Zdążyłam przeczytać, gdy były zdjęcia, ale pobieżnie.
Chciałam teraz przeczytać uważnie, a tu zdjęć już nie ma.

Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn sie 29, 2022 9:33 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt kwi 05, 2016 3:42 pm
Posty: 269
Lokalizacja: Kraków
anke napisał(a):
zdjęć już nie ma


Przepraszam - dostałem najpierw mylący mail od "Fotosika", że wykorzystałem 81% miesięcznego limitu z ostrzeżeniem, że dalsze zdjęcia mogą być blokowane. Ale po paru dniach przyszedł od nich mail o przekroczeniu limitu i o zablokowaniu zdjęć, kóry zignorowałem. A tu niespodzianka -zdjęcia zniknęły. Do końca miesiąca. Nawet wyszukałem procedurę, jak zapłacić -by w przyszłości mieć te 10 Gb zapasu za jednie 15 zł. Tylko zamiast do iPKO ta strona ma link do Inteligo. Tam mój login już nie działa- ale była też opcja wpisania Blika, chyba się udało i może jutro odblokują.
Tak na wszelki wypadek- to załączam linki do zdjęć w Google Photos:
z Jastrzębiej Turni (i z dojścia dzień wcześniej): https://photos.app.goo.gl/SacFdNfp1prK2u6v5
z Papirusowych Turni: https://photos.app.goo.gl/VJfyBqop7LFQL8Uq6


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 15 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL